wyszukiwanie blogów

wtorek, 18 lutego 2014

Lapidarium Nowych Rozdziałów.



Autor: Sasame Ka

Rozdział VIII
Fragment:
- Przepraszam - wydukała, nawet na mnie nie patrząc i chciała iść dalej, lecz ją zatrzymałem.
- O co cho... - zaczęła i podniosła głowę - Sasuke? Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w szpitalu?
- Eh - podrapałem się po głowie - Musiałem trochę odetchnąć, różowa.
Syknęła z niezadowolenia. Byliśmy niedaleko wejścia do szpitala, a ja usłyszałem głos Mariki. Pociągnąłem Sakurę za murek, aby nas nie zobaczyła.
- Co ty do cholery robisz debilu? - warknęła dziewczyna, a ja kazałem się jej uciszyć.
- Siedź cicho - fuknąłem i przyjrzałem się sytuacji jaka zaistniała przy wejściu.
Marika rozmawiała z trzema innymi dziewczynami. Jedna z nich wyglądała jak Azjatka, miała długie czarne włosy do ramion, lekko skośne oczy i śniada cerę. Ubrana była skromnie i elegancko, widać, było, że miała sporo hajsu. Druga zaś miała krótkie, rude włosy, piegi na twarzy septum. Ubiorem nie wyróżniała się zbytnio - miała na sobie ciemne rurki, baleriny i zielonkawą bluzeczkę, na to cienki sweter. Zaś ostatnią przedstawicielkę płci pięknej dobrze znałem. Była to Ines. Dziewczyna, która niegdyś zawróciła mi w głowie. Była wysoką blondynką, ubraną w potargane jeansy, białą bokserką i czarną, skórzaną kurtką. Do tego nosiła swoje wieczne, czarne trampki. Wyróżniała się swoją charakterystyczną opalenizną i dość sporym biustem. W końcu ojciec Ines był Hiszpanem, a matka Polką. Poznałem ją na imprezie z okazji moich szesnastych urodzin, jednak już dawno się ze sobą nie widzieliśmy. Zdziwiło mnie to, że zna się z Mariką... Chociaż.. Coś mi tutaj nie pasowało.
Próbowałem wyłapać coś z rozmowy dziewczyn, jednak nie byłem w stanie niczego usłyszeć. Mruknąłem niezadowolony pod nosem.
- Co jest? - zapytała Sakura, wychylając się, jednak ponownie ją szarpnąłem i wróciła na swoje miejsce.
- Nie wychylaj się - warknąłem.
- Jak mi powiesz o co chodzi - mruknęła, oplatając się dłońmi pod biustem. Jak zwykle miała na sobie luźne, dresowe ciuchy. Cała ona.



Autor: Sheeiren Imai

V
Fragment:
Szybko zlustrowałam jego sylwetkę, która w czarnej koszuli i spodniach od garnituru prezentowała się idealnie. Był on świetnym przykładem faceta z okładek kolorowych magazynów, do którego wzdychały starsze singielki z kubkiem herbaty w ręku i kocem na kolanach, ewentualnie kotem.
W tym momencie przed oczami pojawiła mi się migawka jednego z wielu tabloidów, które Miku od zawsze namiętnie kolekcjonowała. Zamknęłam powieki, chcąc jak najlepiej przypomnieć sobie treść artykułu. To było jakiś miesiąc temu i siostra postanowiła mi o tym powiedzieć, bo pisano akurat o kimś z Tokio. Kurde, co to było…
Potarłam skronie i po chwili wybuchnęłam śmiechem. Serio, serio, serio?
- Krztusisz się? - rzucił, patrząc na mnie z wyrzutem. Odetchnęłam, robiąc poważną minę.
- A ty jesteś gejem? - Zmrużył oczy, a jego czarne tęczówki zapłonęły gniewem.
- A ty jesteś mężczyzną?




Autor: Odea

4
Fragment:
- Co ty odwalasz? – przemówił, jakby czytał mi w myślach. Nic nie odpowiedziałem, tylko zrobiłem krok do tyłu, kiedy Uzumaki pchnął przeszkodę blokująca mu wejście. Wpadł do środka, lekko się przy tym zataczając. Kiedy złapał już równowagę, zaczął rozglądać się dookoła, jakby nie wiedział gdzie się znajduje.
- Czego chcesz o tej porze? – zapytałem, znudzony już widokiem jego postawy zagubionego zwierzątka. Podniósł wzrok, przypominając sobie o mojej obecności. Przez dłuższą chwilę stał tak, jakby chciał coś powiedzieć, wskazując przy okazji mnie palcem i marszcząc gniewnie brwi.
- Tyyy… - burknął w końcu, podchodząc bliżej. Zatrzymał się zdecydowanie za blisko. Musiałem wstrzymać oddech.
- Ile wypiłeś? – Zapytałem, czując potworny odór po alkoholu.
- Masz moje piwo! – wykrzyknął oskarżycielskim tonem.
- No mam – westchnąłem ciężko, znudzonym tonem. – Pójdziesz sobie, jak ci je oddam? – zapytałem. Zmarszczył brwi jeszcze bardziej, wyginając usta i zaciskając pięści.
- Nnnnie! – Chuchnął mi prosto w twarz, po czym udał się w kierunku kuchni. Zataczał się do tego stopnia, że momentami musiał się zatrzymywać, by złapać równowagę i nie upaść.
Odetchnąłem głęboko, kręcąc głową z rezygnacją. Spojrzałem jeszcze raz, tęsknym wzrokiem w kierunku mojej sypialni, po czym poczłapałem za tym matołkiem.
Kiedy wszedłem do kuchni, Naruto siedział już z głową w lodówce, dokładnie ją penetrując.
- Na górnej półce masz to piwo, ślepoto – powiedziałem, podchodząc bliżej i wskazując mu puszki dłonią. Pośpiesznie zagarnął całe opakowanie, jakby bał się, że sprzątnę mu je sprzed nosa. Zatrzasną drzwiczki lodówki, próbując podnieść się z miejsca. Wysiłki jednak nie zdały się na zbyt wiele i blondyn postanowił zostać na ziemi. Doczołgał się jednak do ściany, usadawiając się wygodniej i opierając plecami o nią. Wygrzebał jedną puszkę z opakowanie, rzucając resztę gdzieś w bok.




Autor: Marzycielka

Siódma kartka
Fragment:
Zapukałam delikatnie do gabinetu pani Tsunade. Po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka. Blondynka siedziała nad jakimiś papierami. Promienie słońca muskały jej twarz ukazując piękno i elegancje. Oprócz tego można było zauważyć kilka siwych włosów, ale to szczegół.
- Ohayo - przywitałam się.
- Ohayo Sakura. Usiądź proszę. - Wskazała na krzesło. - Jak się czujesz?
- Dobrze - zamilkłam by po chwili z nową energią móc kontynuować. - Przyszłam, ponieważ chciałam się dowiedzieć...
- Tak, tak.- Machnęła ręką przerywając mi. - Wtedy gdy zemdlałaś chciałam wam powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze rodzice Kirko nie zgadzają się z decyzją wydalenia ich syna ze szkoły. Twierdzą, że każdy popełnia głupstwa i takie tam. Po udokumentowaniu sprawy oddałam wszystko w ręce przedstawiciela oświaty i to on zadecyduję co dalej będzie z Kirko. -przerwała by złapać oddech -Reszta chłopaków z gangu z tego co wiem nie zamierzają nic w tym kierunku robić. Słyszałam, że zostali już przyjęci do innego gimnazjum na pewnych warunkach.




Autor: Reiven Ichimare

Rozdział: Special #2
Fragment:
- W porządku, skoro już wszyscy się zjawili mogę przejść do tematu:
Za pewne wszyscy z was słyszeli o mającym niebawem się odbyć projekcie " Szef z innej perspektywy".-wszyscy pokiwali twierdząco głowami.- Jak dobrze wiecie jest to cykl wymian kucharzy z wszystkich restauracji na terenie naszego kraju. Wybierane są dwie restauracje, z których jedna wysyła swojego szefa kuchni do drugiej, na okres jednego tygodnia. Zadaniem takiego szefa jest przekazanie jak największej ilości wiedzy na temat dziedzin, technik kulinarnych i dań, które są preferowane w jego restauracji. Cały projekt twa około roku i rozpocznie się on od jutrzejszego dnia. Nasza restauracja została wybrana jako pierwsza.-dokończyła spoglądając na nas dziwnie, widząc nasze zdumione twarze. -Do Konohy przybył szef kuchni jednej z najlepszych restauracji, znajdujących się w Iwa-Gakure. Jest on niezwykle szanowanym człowiekiem i uzdolnionym kucharzem, dlatego mam nadzieję, że zrobicie na nim godne wrażenie. Kakashi, możesz go do nas poprosić.- Hatake otworzył drzwi i wskazał gestem ręki, aby nieznajomy wszedł do środka.




Autor: Anna Grobelka

Rozdział 14
Fragment:
Dziewczyna leżała podparta na łóżku na łokciach. Włosy opadły w nieładzie na jej ramiona. Uśmiech sam wpełzł na twarz. Przed nią stał on. W samych spodniach. Tyłem odwrócony. Jeszcze mokry w niektórych miejscach. Wycierający włosy. Nawet jej nie zauważył. Dziewczyna patrzyła jak mięśnie mu pracują przy każdym, najmniejszym ruchu. Przygryzła wargę. Odwrócił głowę ukazując swój szatański uśmiech. Wiedział że ona tu jest. Od samego początku. Tą chakre rozpozna wszędzie. Odwrócił się. Wyglądała uroczo. Noga na nogę założona dodawała jej kobiecości. Lekko rozpięta bluzka. Włosy układające się jak fale na ramionach. Pochylił się nad nią by musnąć jej usta. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyje. Przyciągnęła go do siebie.



Autor: Anna Grobelka

Rozdział: 1 Pałac Marbal
Fragment:
Patrzyła z nie dowierzaniem na „dom”, w którym miała od dziś mieszkać. Piękna, ogromna willa błyszczała w słońcu niczym diament w najdroższym pierścionku, na wystawie sklepu jubilerskiego. Stała niczym słup soli i nie wierzyła w to co widzi.
- Proszę wejść do domu panienko Haruno – odezwał się kierowca, który wyjmował bagaże Sakury z bagażnika samochodu.
Spojrzała na niego, wyrywając się z hipnotycznego transu.
- To może ja najpierw panu pomogę – powiedziała podchodząc do niego.
- Nie, nie dziękuję panienko, ale dam sobie radę, to moja praca – powiedział – Jestem szoferem, to moje zadanie.




Autor: Zochan

Rozdział IV: And I think you should know.
Fragment:
Ta noc była najgorszą w moim życiu. Nie zmrużyłam oka nawet na sekundę. Bałam się, że zasnę i obudzę się nie w porę. Było okropnie, naprawdę przez chwilę miałam wrażenie, że ona umrze. W końcu jej serce zatrzymało się kilka razy w ciągu jednego głupiego dnia, a wszystko przez niepotrzebny wysiłek fizyczny. Nie wiedziałam, co robić. Ciągle krzyczałam na tych cholernych kardiologów i mówiłam im, jak mają wykonywać swoją pracę, pomimo tego, że sama zajmuję się zupełnie czymś innym.
Wtedy, kiedy linia na monitorze funkcji życiowych zaczęła niebezpiecznie się prostować, a pokazane tętno spadało, myślałam, że sama zejdę na zawał. Krzyczałam, płakałam, nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Uratowałam ją, moja operacja dała jej więcej czasu i nagle miała umrzeć przez jeden głupi spacer? Stanowczo się z tym nie zgadzałam.
Porazili ją kilka razy. Kiedy lekarze już chcieli odchodzić i ogłaszać czas zgonu, podbiegłam do niej i zaczęłam masaż serca. Nie mogłam pozwolić jej tak po prostu odejść, była dla mnie zbyt ważną osobą w życiu. Koledzy po fachu patrzyli na mnie, jak na wariatkę, a nawet poprosili pielęgniarkę, aby mnie stamtąd wyprowadziła, natomiast ja nie mogłam przestać. Krzyczałam, żeby nie odłączali jej od maszyn, lecz powoli traciłam całą nadzieję.




Autor: Frio Hamaguri

Rozdział: XI - Alkohol (cz.1)
Fragment:
- Chuchnij! Albo powiem Mikoto, żeby cię zwolniła! - ryknęła prosto w jego twarz. Czując alkohol, walnęła go w twarz, zaś uderzenie nie było w żadnym calu damskie. Naruto czując ból, otrząsnął się, jego wzrok powrócił do normalności, poprawił opadające włosy do tyłu. - Ty idziesz na metro oraz jedziesz do domu! Już! A wy do pracy! To, że nie ma szefowej to nie znak, aby robić szopkę w Fabryce! Zrozumiano! - Wszyscy stali jak wryci, Naruto rozumiejąc swój błąd, wziął swoje rzeczy i zniknął im z horyzontu. Hinata postanowiła skończyć jego robotę, nim weźmie się za swoją. Karen chciała się uspokoić, więc poszła do gabinetu Mikoto, gdyż ona jedna miała dziś klucze do tego pomieszczenia. Mori postanowił zadzwonić do Sachiego, następnie skorzystać z łazienki, zanim będzie mógł przyjąć towar, który miał przyjechać za pół godziny.



Autor: ermentiss xo

Rozdział: 13. Spłacony dług
Fragment:
- Nie osądzam cię. Chyba nie mam prawa, w końcu też nie jestem siejącym dobro aniołkiem – uśmiechnęłam się blado, nawet w tak kiepskiej sytuacji Kisame potrafi mnie rozśmieszyć. – Po prostu nie rozumiem. Jesteś skomplikowaną osobą. Może nawet psychiczną, bez obrazy. Ale chyba wiesz co robisz. Jesteś sprytną dziewczyną. Dawałaś sobie radę sama, przez tyle lat. Mam nadzieję, że masz jakiś plan.
Chyba pierwszy raz od dziesięciu lat miałam ochotę kogoś wyściskać. Zamiast tego pokiwałam głową, tym samym dziękując mężczyźnie. Dziękując członkowi Akatsuki. I kto tu jest skomplikowany, Hoshigaki?




Autor: Mrs. None

Rozdział 15.
Fragment:
- Jak to możliwe, że te wszystkie zwoje nadal tu są?- Naruto drapał się w tył głowy, nie spuszczając wzroku z kunoichi, która właśnie kartkowała jakąś grubszą księgę.
- O ile pamiętam uznano wioskę wiru za ogromny cmentarz. Nikt nie chce niepokoić dusz, które się tu błąkają.
- Co?!- Wrzasnął Naruto a jego głos odbił się równie głośnym echem. Hyuga gwałtownie odwróciła się w jego stronę z pytającym spojrzeniem.
- Co się stało Naruto-kun?
- To z tymi duchami to tylko taka metafora, prawda?- Zapytał pospiesznie, nie patrząc dziewczynie w oczy tylko w punkt daleko za nią. W odpowiedzi usłyszał cichy, stłumiony chichot.
- Zależy w co kto wierzy.- odparła przyglądając się jego zaniepokojonej twarzy. -Chyba się nie boisz Naruto-kun?




Autor: Ayu-Chan

One-shot Sasuke i Naruto ~ "Bezsilny" - część 2
Fragment:
Westchnąłem głęboko, przystając przed chłopakiem, którego ciałem wstrząsnął gwałtowny dreszcz. Mimo tego, że oddzielało nas od siebie zaledwie parę centymetrów, nie spojrzał na mnie - tylko szczelniej otulił się kocem, ze wzrokiem utkwionym w wyznaczonym punkcie podłogi. Poczułem, jakbym się od niego mentalnie oddalał - bałem się go dotknąć, zagadnąć. Choć mój podbródek silnie zadrżał, a w kącikach oczu znów zgromadziły się łzy rozpaczy, zdołałem przemóc strach - ostrożnie wyciągnąłem dłoń w stronę jego twarzy i delikatnie chwyciłem go za podbródek wskazując, iż chciałbym, by podniósł głowę. Sasuke posłusznie wykonał zalecenie, przez co mogłem mu się lepiej przyjrzeć - nieobecnemu, zaszklonemu spojrzeniu ciemnych tęczówek, licznym siniakom, rozcięciom, zaschniętym śladom łez i krwi, które widniały na jego policzkach oraz otaczały zaczerwienione oczy. Z trudem opanowałem krzyk przerażenia, po czym zbliżyłem usta do czoła mojego przyjaciela, składając na nim czuły pocałunek. Gdy oderwałem wargi od jego skóry i nieznacznie się odsunąłem, zauważyłem, iż Sasuke - z nieukrywanym zdziwieniem - pierwszy raz tego dnia wpatruje się w moją twarz. Posłałem w jego stronę najweselszy uśmiech, na jaki potrafiłem zdobyć się w tej sytuacji, mając szczerą nadzieję, że nie odebrał opacznie mojej próby pocieszenia. Na szczęście, chłopak odwzajemnił gest, lecz po chwili ponownie spochmurniał i spuścił wzrok.



Autor: Kakatai Ii

Rozdział: 4."Każdy jest zagadką."
Fragment:
Nie wiedziałam, co począć z tym fantem. Wizja tłumaczenia matematyki Sasuke jest zabawna. Tłumaczyć mu jak poprawnie rozwiązać dane zadanie, chyba bym nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Moim przemyśleniom, przeszkodziło szuranie krzesełka, na którym usiadł Sasuke.
- Dlaczego, cieszysz się sama do siebie?- zapytał kpiąco.
No tak. Przez moje "wybieganie w przyszłość" nie miałam kontroli nad mimiką mojej twarzy. Pech chciał, że w tamtym momencie to On przebywał w tym samy pomieszczeniu, co ja.
- Cóż nie rozumiem, o co Ci chodzi.- wypowiedziałam słowa do których sama nie byłam przekonana.
Jednak miałam nadzieje,że to kupi. Jednak szybko utwierdził mnie w fakcie, że nawet na moment tak się nie stało. Ten jego kpiący uśmieszek, czy on umie się jakoś inaczej uśmiechać?
- Więc Sasuke..- mówiłam spokojnym głosem, kiedy mi brutalnie przerwano.
- Nie zaczyna się zdania, od „więc".- stwierdził....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz