wyszukiwanie blogów

niedziela, 15 marca 2015

Lapidarium Nowych Rozdziałów



Autor: Sheeiren Imai

Rozdział IV - Uczta dusz
Nie kochał jej, nie potrafił. Jednak na swój, specyficzny sposób szanował i cenił, choć tylko on wiedział, co to dokładnie znaczyło. Też czekał na każde ich spotkanie, chciał zobaczyć, jak znowu mu się oddaje, ile ma nad nią władzy i na jak wiele sposobów mógłby to wykorzystać.
Spełnił jej życzenie, i gdyby nie przytrzymywał jej teraz w talii, z pewnością by upadła. Objęła jego szyję, mocniej przyciskając do siebie. W końcu czuła się na właściwym miejscu, we właściwym czasie. W niebie, które nosiło jego imię.


Autor: ElvisDub

Rozdział 8
Kakashi Hatake nie był zadowolony z faktu, że musi pracować już od czwartej rano. Zwykle nie narzekał na pracę, nawet gdy musiał pracować przed wschodem słońca, jednak tym razem było inaczej. Nie dość, że stał na dachu jednego z dosyć wysokich budynków, gdzie było zimniej niż na dole, to jeszcze musiał znosić obecność czarnowłosego mężczyzny, który w tym momencie patrzył przez lornetkę, obserwując niższy budynek, przypominający magazyn, mieszczący się naprzeciw. Czarnowłosy również nie skakał z radości z powodu pracy z Kakashim. Obaj mężczyźni za sobą nie przepadali, i nie mieli najmniejszej ochoty ze sobą przebywać. Postanowili zająć się swoją pracą, starając się nie zwracać na siebie uwagi, ale było to zbyt trudne, bo sama ich obecność była dla nich drażniąca. Ich zadanie było proste, musieli patrzeć czy osoba którą śledzą nie wychodzi z magazynu. Było to nudne zadanie, ale nie należało również do najłatwiejszych, wystarczyła chwila nieuwagi, i wszystko poszło by na marne. Siwowłosy postanowił zrobić sobie, krótką przerwę. Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni i włożył fajkę do ust, wygrzebał z kieszeni spodni zapalniczkę i podpalił papierosa. Drażniący dym doszedł do nozdrzy Obito. Mężczyzna zwrócił swe pretensjonalne spojrzenie w stronę Kakashiego.


Autor: BaddieKix

#5 Znak ostrzegawczy
Spodziewałem się, że zareaguje nerwowo. Podejrzewałem nawet, że będzie ciągnęła dyskusję, nadal łykając moje zaczepki, ale zrobiła coś innego. Gwałtowniejszego. Zsunęła się z barowego krzesełka i ruszyła w moim kierunku. Przypominała rozjuszonego byka podczas korridy. Zupełnie, jakby jej wściekłość osiągnęła apogeum, a przecież dopiero się rozkręcałem.
- Świetnie - zaczęła, podpierając dłonie na biodrach i konfrontując się ze mną spojrzeniem. - Dziękuję. Zadowolony?
Udałem, że się zastanawiam.
- Nie.
- To dobrze, bo jest coś jeszcze, o czym musimy... - zatrzymała się, jakby sens moich słów doszedł do niej dopiero teraz. - Coś ty powiedział?
Westchnąłem.
- Nie przyjmę takich podziękowań - wyjaśniłem spokojnie, nie spuszczając z niej oczu. - Musisz postarać się bardziej.
Zaczynało mi się to podobać.


Autor: Erroay von Uchiha

Jakie wariactwa może przynieść nam życie cz.3
– Ja jun malem taie nelly zle go njelyt upejemie sy…
– Przełknij.
Naruto pokiwał tylko głową, po czym dokończył jeść, zlizując sos cieknący mu po dłoni.
– Ja już miałem takie nerwy, że go niezbyt uprzejmie spytałem, o co mu tym razem chodzi. Ogarnął się, spojrzał na mnie i uśmiechnął tak… życzliwie. Oho, no to wiedziałem, że teraz dopiero się zacznie. Patrzy na mnie chwilę, patrzy, ja czekam i czekam. Kiedy już miałem ponowić pytanie, to ten mi wyskakuje, że faktycznie, pomylił się. Stary, myślałem, że mi szczęka opadnie do ziemi! Już zaczynałem zacieszać, a ten mi nagle wyskakuje z tekstem, że przeprasza, ale wcześniej nie zwrócił uwagi, że mam zbiornik na wodę, a nie na gaz. No i że gdybym czytelniej pisał w tym zeszycie z obliczeniami, to by mi wcześniej powiedział, że… słuchaj teraz! Że cały pieprzony zbiornik mam nie taki, bo on powinien być pionowy, a nie poziomy! Kurwa! No myślałem, że mnie trafi. A ten kurdupel się jeszcze mocniej wyszczerzył i powiedział, że nawet by mi zaliczył to, co mu dziś przyniosłem, ale skoro podstawy mam złe, to on nic nie może na to poradzić i mam wypierdalać… znaczy się wyjść.
Hyuuga nie mogąc już wytrzymać, zaniósł się głośnym śmiechem. 


Autor: Shiro and Sora

30
Lecące w ich stronę trzy kunaie połyskiwały odbitym światłem księżyca. Na końcach metalowych kołeczek doczepione miały wybuchowe notki z charakterystycznymi dla nich napisanymi znakami. Sakura złapała za łokieć zakapturzonego mężczyznę, po czym pchnęła go w bok, tym samym narażając się na cios. Upadł plecami na drewniane deski, następnie przeniósł ciężar ciała na nadgarstki i podbijając się do góry, wykonał obrót w powietrzu. Stanąwszy wreszcie na własnych nogach był świadkiem, jak osłaniająca twarz ramionami różowowłosa znika w tumanie pyłu. Kunaie dosięgnęły ściany po bokach jej talii, a następnie wybuchnęły. Mogłoby się wydawać, że niewzruszony sięgnął po miecz, ale tak naprawdę pałał chęcią wyrwania serca temu kto ośmielił się ich zaatakować. Mimo to był spokojny wyczuwając jej równomierny przepływ chakry. Szykując się do skoku usłyszał przedziwny dźwięk. Jakby czyjeś ciało było rozpruwane. Popatrzył w kierunku Sakury. Przyjrzał się uważniej. Czerwone, falujące coś niebezpiecznie poruszało się blisko jej osoby. Na wzór błyskawic wokół tego czegoś pojawiały się jasnoczerwone pioruny.


Autor: Mayako

Nieszczęsna serwetka
Chyba czuła, to co ja. Naprawdę potrzebowała ciepła, jakiejś czułości. Wypełniło mnie tak dziwne uczucie, którego nie byłem w stanie opisać. Nie chodziło o głupi seks… Ja chciałem obecności… Zwykłego poczucia tego, że miałem do kogo wracać, kogo chronić… Kogo obdarować uczuciem, jakiego nigdy nie zaznałem. Chciałem sprawić, by ktoś poczuł się przeze mnie kochany i bezpieczny… Czy ona była tym kimś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz