wyszukiwanie blogów

piątek, 4 października 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.



Autor: ermentiss xo

Rozdział 4 
Fragment: 
- Byłem pod wrażeniem, naprawdę. Bo jak tak młoda osoba może być tak dobra w medycznym ninjutsu, aby naprawić wadę sharingana? A potem dowiedziałem się o twoim nazwisku. Naito. Sławny klan Naito, który został wymordowany w tajemniczych okolicznościach. Myślałem, że wszyscy zginęli. Ale jak widać myliłem się.
Spojrzałam na swoje popękane dłonie, które teraz wydawały się najbardziej interesujące.
- Czego ode mnie chcesz? – znienawidziłam się za to, że mój głos zadrżał.
Lider westchnął ciężko, a potem odchylił się na siedzeniu. Teraz wyglądał na zwykłego, zmęczonego człowieka, który chce jak najszybciej zakończyć swoje obowiązki.
- Chcę twojej pomocy. Chcę, abyś spróbowała wyleczyć bliską mi osobę. Jej choroba jest ciężka, i każdy z medyków jaki kiedykolwiek się tutaj pojawił nie mógł nic na to poradzić. A z każdym dniem jest gorzej. Więc proszę ciebie.
Nie mogłam zrobić nic innego niż się gapić. Czy on właśnie mnie o coś prosił?
- Oczywiście będziesz tutaj mieszkać. Będziesz mogła zobaczyć się z innymi członkami Brzasku, będziesz mieć zapewnione bezpieczeństwo, jedzenie i inne wygody. To wszystko w zamian za pomoc. Nie daję ci limitu czasu, po prostu zrób co w twojej mocy – pierwszy raz od naszego wejścia rzucił okiem na Rimo. Posłał mu dziwne spojrzenie. – Oczywiście twój zwierzak też jest mile widziany.
Rimo warknął wściekle, nagle całkiem pewny siebie. Przez dłuższą chwilę mierzyli się z mężczyzną spojrzeniami.
- Więc jak, Kita? – zwrócił się do mnie jasnowłosy, potrząsając głową. – Zgadzasz się?




Autor: Natalia - Chan

Rozdział 2
Fragment: 
- Hej, piękna - usłyszałam tuż nad moim lewym uchem.
Pod wpływem tych słów napięłam się jak trusia i nic nie robiłam. Nie odpowiedziałam, ani nie spojrzałam na nieznajomego, chociaż wciąż czułam jego oddech na mojej szyi.
- H-Hej...- czy ja właśnie się jąkam? Boże pierwszy raz w życiu, Hisako ogarnij się, dziewczyno!
Odwróciłam głowę w stronę mężczyzny i od razu tego pożałowałam. Jego czarne jak węgiel oczy patrzyły ma mnie z ewidentnym zimnem, a chamski uśmieszek na ustach nie dodawał mi otuchy. Mieniące się na granat, krucze włosy chłopaka, kosmykami spadały na czoło, a reszta w artystycznym nieładzie.
- Zatańczysz?- zapytał i wyprostował się.
- Przepraszam, ale właśnie czekam na kogoś.- posłałam mu słaby uśmiech.
Tsa, odpowiedź wymyślona na poczekaniu... Jego dotychczas czarne oczy, przybrały jeszcze ciemniejszą barwę, szczęka napięła się, a usta były w jednej linii. Ups, chyba się wkurzył, dlatego, że mu odmówiłam? Pięknie Hisako, teraz czekaj na jakiekolwiek zbawienie, które się nie zjawi!
- Słucham, chyba się przesłyszałem?- warknął, a ja spuściłam wzrok w dół.
Pomiędzy nami była napięta, głucha cisza, która wywoływała ciarki na moich plecach. Wstałam z kanapy i już miałam się udać w stronę kuchni, gdy ten typek złapał za rękę i prowadził w tłum spoconych, śmierdzących i napalonych nastolatków.




Autor: Neko Fuyu

Przepraszam
Fragment:
Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, chociaż nie chciałem się do tego przyznać. Byłem z byt dumny. Chciało mi się śmiać. Zbójca, który się zauroczył. Przestępstwa, który posiada takie uczucia jak miłość, czułość, czy delikatność. Nigdy bym się o to siebie nie podejrzewał, aż do tego pocałunku.
To było spontaniczne. Nawet nie wiem co mną kierowało. Jaka siła? Kiedy poczułem jej usta obudziło się coś we mnie. Mówiło mi, że muszę być delikatny, obchodzić się z nią jak z porcelaną, a to dlatego, że jest dla mnie ważna.
Kiedy się do mnie przytuliła i powiedziała, że przeprasza... O wszystkim zapomniałem. Zapomniałem o tym jak bardzo się kłóciliśmy, o wszystkich złościach. Chciałem ją mieć cały czas przy sobie i ją chronić choćbym miał oddać za nią swoje życie.




Autor: Neko Fuyu

 Zagubiłem się
Fragment:
[Sora]
Kiedy ludzie dowiedzieli się, że Hidan mnie wychowuje od razu chcieli mnie wynająć. Uważali, że jeżeli mieszkam z nim to bardzo dużo się nauczyłam. W sumie mieli rację. Odkąd tu jestem to zawsze pamiętam treningi. Zostałam wyszkolona na idealnego morderce. 
***
[Yahiko]
- Wejść! - krzyknąłem dość niewyraźnie, bo miałem jeszcze jedzenie w buzi.
- Wszedłem - Nagato już był w kuchni.
Usiadł na przeciwko mnie zabierając mi jednego hamburgera. Spojrzałem na niego groźnie, kiedy zaczął go jeść.
- Udław się nim, chuju - mruknąłem.
- Tobie też życzę smacznego.
***
[Gaara]
- Obiad! - usłyszałem wołanie z dołu.
Była to moja siostra. Upierdliwa jak wszyscy ludzie. Czasem miałem ochotę wszystkich w okół zabić. Nienawidziłem swojej rodziny.
Ojciec się do mnie nie przyznawał. Był inżynierem i nie mógł pogodzić się z faktem, że ma syna buntownika. Fakt nie uczyłem się dobrze, chodziłem na wagary, budziłem się czasem w rowie ze znajomymi, ale on od małego mnie nienawidził.
***
[Konan]
Pół roku temu zaczęli zgłaszać się po broń sami płatni zabójcy. Zainteresowała mnie ich fucha. No i zapisałam umowę z jednym z nich na miesiąc. Pomagałam mu w zleceniach i dostawałam za to połowę kasy. Po zakończeniu z nim współpracy zaczęłam działać sama. I odtąd wykonuje jakieś dość banalne zlecenia.




Autor: Tsuki

 BAKA: ROZDZIAŁ 9
Fragment: 
– Coś się stało…? – mruknąłem podejrzliwie, zwracając się do Konan.
– Hmm… Ty mi powiedz. – zachichotała w ten sposób. Ten sposób oznacza tutaj, że coś knuła. A owo coś od jakiegoś miesiąca tyczyło się Sasoriego, Sasoriego, lub, tak dla odmiany, Sasoriego.
Po co pytałem..?, jęknąłem w myślach.
– A… Co miałoby się niby… Stać…? – zaśmiałem się sztucznie.
– Hidan mówił, że byliście u Sasoriego. Ponoć go uratowałeś, gdy zrobiło mu się słabo… – westchnęła oczarowana – To takie romantyczne…
– Niby w którym kurwa miejscu? – bąknąłem.
– Hidan twierdził, że z jego perspektywy wyglądaliście baaardzo przekonująco.
– Ten debil mnie popchnął!
– Nie podniosłeś się od razu…
– Byłem, wyobraź sobie, zszokowany! – jęknąłem. Jak ona coś sobie wymyśli, to ni chuja, nie odpuści. Co za upierdliwe babsko… Szczerze i z całego serca współczułem Yahiko. Ale, jak to mówią, miłość jest ślepa, czy coś w ten deseń. – Zresztą, nadal nie rozumiem, co miałoby się stać… Wyglądał, jakby zaraz miał stracić przytomność, więc postanowiłem, że mogę mu się odwdzięczyć za opatrzenie ran, które sam mi zrobił – dodałem ciszej – i pomóc mu dojść od domu. Potem ta siwa pała zmusiła mnie, żeby zanieść go do pokoju i zrobić zimny okład… A potem mnie kutas popchnął na tego kurdupla. A potem wyszliśmy. KONIEC. – zakończyłem, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Tenshi wyglądała na porządnie zawiedzioną. No jakże mi kurwa przykro, że go nie przeleciałem.




Autor: Kurotenshi

 Rozdział dziewięć i 3\4 (Konkursowy one-shot)
Fragment: 
Ręka kunoichi automtycznie powędrowała do jej włosów, tak jak zawsze się to działo, gdy była zakłopotana.
I to był jej kolejny błąd.
Kazekage wypuścił ze świstem powietrze i złapał za nadgarstek poranioną rękę Setsuki. Spojrzał na nią wściekle i warknął:
- O tym właśnie mówię! - Wciąż trzymając jej rękę, zaczął ją za sobą ciągnąć. - Idziemy z tym do medyka.
- Kazekage-sama, naprawdę nic mi nie jest. Sama późni... - Urwała, gdy obrócił się w jej stronę i zobaczyła TO spojrzenie. Spojrzenie, którego nie mogła przez wiele dni wymazać ze swojej głowy - przepełnione goryczą i co ważniejsze samotnością. Nie rozumiała tego. Przecież posiadał tylu ludzi, troszczących się o niego. Jego rodzeństwo do przesady martwiło się o jego bezpieczeństwo, a po Wielkiej Wojnie Shinobi niezliczone ilości ludzi go go pokochały. Posiadał przyjaciół w Konoha, tego sławnego jinchuriki - Uzumakiego, a mieszkańcy Suny wielbili go niemiłosiernie. Więc dlaczego?




Autor: Soyeon

 Rozdział 2 - Coraz głębiej w bagno.
Fragment: 
Jeden z mężczyzn, ten o siwych włosach, wciąż próbował do mnie zagadać. Wydawał się dosyć miły, ale ani trochę nie ufałam mu. Jak na razie też, nie polubiłam go. Drugi milczał, tylko od czasu do czasu wchodząc mu w zdanie, głównie po to, by go wyśmiać.
- ...tak w ogóle, jestem Hidan – przedstawił się ten z kosą i znów mówił coś, ale nie słuchałam go zbytnio. Od czasu do czasu kiwałam głową i odpowiadałam mu półsłówkami, aż w końcu dał sobie spokój i zaczął denerwować swojego kolegę. Nawzajem obrażali się i docinali sobie, a ja miałam wrażenie, że zaraz albo rzucą się na siebie, albo stanie się coś jeszcze gorszego w czym ucierpię i ja.




Autor: Hikari no

Rozdział VIII - Rytuał
Fragment: 
Szedł wolno trzymając ją na rękach. Znów padało. Jego oddech był spokojny, ale bał się, że krucha osóbka, którą trzymał już pękła. Nie potrzebnie ją zostawił. No i jak tu można polegać na Sakurze? Nie, zaraz, przecież to nie jej wina. To niczyja wina. Liczyło się teraz to, że ona jest tak blisko i że jej serce bije. Zaraz, otworzyła oczy. Nawet tego nie zauważył, bo wpatrywał się w płaczące niebo, rozmyślał sporo ostatniego czasu. Hinata miała spierzchnięte wargi. Uchylając ciężkie powieki ujrzała czyjeś ramie i blond włosy. Zaraz po tym spostrzegła błękit jego oczu wpatrzony gdzieś w horyzont. Uśmiechnęła się niemrawo. Chyba myślała, że to sen. Nie chciała się budzić. A może to właśnie niebo? Coś utwierdziło ją w przekonaniu, że to jednak jawa. Poczuła ciepło na czole. Naruto pocałował delikatnie jej skórę, po czym odgarnął włosy z jej twarzy.
- Obudź się moja śpiąca królewno, specjalnie po Ciebie przyszedłem, bo miałaś koszmar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz