wyszukiwanie blogów

piątek, 25 października 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.



Autor: Sheeiren Imai

II Rozdział III
Fragment:
Byłem zdezorientowany. Zmarszczyłem brwi. Przecież jeszcze niedawno wszystko było dobrze: Hinata darła się przecież na Naruto, a dla mnie cała ta sytuacja wydawała się po prostu śmieszna, a teraz? W korytarzu zapanowała grobowa cisza, przerywana jedynie dźwiękiem wypalającej się jarzeniówki, gdy Uzumaki uderzył kolanami o kafelki i usiadł na piętach, wpatrując się w pustkę.

Byłem skonsternowany. W tym momencie jego idealny świat zaczynał się walić, a on w żaden sposób nie mógł tego zatrzymać. Był zdolny jedynie do czekania na dalszy rozwój wypadków, na który również kompletnie nie miał wpływu. Ludzie powiedzieliby, że teraz wszystko jest w rękach Boga. Bujda. Boga nie ma.

Byłem niepewny. Niepewny tego, jak powinienem odebrać całą tę sytuację. Nie chciałem dopuszczać do siebie zbyt dużo myśli na raz, bo było to porównywalne do popełnienia samobójstwa, ale też nie chciałem odgrodzić od siebie wszystkich emocji.

- Naruto – powiedziałem zachrypłym głosem. Wszyscy skupili teraz na mnie swoją uwagę, lecz byłem wpatrzony w blondyna, który w ogóle nie zareagował na moje słowa - Naruto – powtórzyłem, nadal nie dostając odzewu. Podszedłem do niego i ukucnąłem naprzeciwko. Po kilku sekundach wyłapałem jego rozbiegany wzrok.




Autor: Tsuki

BAKA: ROZDZIAŁ 12
Fragment:
– Jakby ci to wytłumaczyć, moja droga przyjaciółko… – zamyśliłem się, przekrzywiając głowę w bok i wpatrując się w oczy dziewczyny. Delikatnie odgarnąłem za ucho jej aksamitne włosy i uśmiechnąłem się. Zarumieniła się i uciekła wzrokiem w bok. – Ile masz lat, Matsuri?
– Siedemnaście…
– Siedemnaście… Rozumiem, że mieliście już na biologii anatomię człowieka?
– O - Oczywiście… – sapnęła, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
– A na WDŻ chodzisz? – Przytaknęła energicznie, zaciskając usta w wąską kreskę.
– Więc „fapaniem” określa się czynność, kiedy facet sam robi sobie dobrze… A on fapie do swoich kukiełek… Rozumiesz, nie? – Niepewnie pokręciła głową w celu zaprzeczenia. Ehh? No normalne ręce opadają. Co oni w tych szkołach robią…? Zamiast tak podstawowych rzeczy uczyć, każą ludziom trygonometrię wkuwać. Posrało ich chyba. – No… – westchnąłem ciężko. Szukałem w myślach odpowiednich słów; laska wyglądała, jakby zaraz miała mi tu zemdleć… – No wiesz… – Wskazałem ruchem głowy na swoje krocze, a potem wykonałem dłonią charakterystyczny ruch. No już się chyba jaśniej nie dało. Tym razem zdaje się załapała, bo otworzyła szeroko oczy, na co ja jedynie przytaknąłem ze spokojem i powagą bijącymi z mojej twarzy. Potem zerknęła na Akasunę, w dalszym ciągu szperającego w Internecie i momentalnie się zarumieniła.
– O MÓJ BOŻE! – pisnęła, zakrywając twarz dłońmi. Chcąc dodać dziewczynie otuchy, poklepałem ją delikatnie po plecach. Dobrze, że zakryła twarz, bo tym razem nie zdołałem stłumić drżących kącików i kpiącego uśmieszku uparcie cisnącego mi się na usta.
– Coś ty jej zrobił, ciole? – burknął czerwonowłosy, kiedy wreszcie podniósł wzrok znad laptopa. Odłożył go na łóżko i podniósł się. Po chwili był już obok, posyłając mi oburzone spojrzenie. – Co jest, Matsuri? – Położył jej dłoń na ramieniu i obrócił w swoją stronę. Sakamoto wzdrygnęła się i spojrzała z obrzydzeniem na jego dłoń.
– Prawa… – westchnąłem ciężko drżącym od rozbawienia głosem i zrobiłem klasycznego facepalma. Parsknąłem śmiechem, ignorując zdezorientowane spojrzenie chłopaka. Wyszło lepiej, niż w zamierzeniu.





Autor: Raikes Shibakuchi

Rozdział XVII - Co się z tymi ludźmi porobiło...!
Fragment:
Kakashi podszedł do drzwi i otworzył je, wpuszczając do środka niecierpliwego gościa walącego w nie pięścią z całej siły.
 - I jak tam, stary!? - Obito wpakował się do środka, drzwi zatrzaskując za sobą. Jakby nigdy nic podreptał w głąb mieszkania, finalnie zajmując miejsce przy stole w kuchni - Raikes była?
 - Tak, właściwie to wyszła jakieś pięć minut temu - oświadczył siwowłosy, siadając obok swojego przyjaciela.
 - I co? Wyjaśniliście sobie wszystko? - Obito wydawało się, że właśnie tak było. Podczas rozmowy z Shibakuchi odniósł wrażenie, że rudowłosa na prawdę wie czego chce i wie jak ma postąpić: co powiedzieć i co wytłumaczyć. Jeśli chodzi o tę stronę, Uchiha się nie mylił. Nie pomyślał jednak, że Kakashi Hatake po którym wszystko spływa jak roztopione masełko, nie do końca pogodził się z sytuacją stracenia starej towarzyszki.
 - Powiedzmy - odparł.
 - Powiedzmy? - powtórzył brunet - jak to "powiedzmy"?
Hatake odszedł od stołu. Nalał wody do czajnika, wstawił ją i zaczął poszukiwać kubka w górnych partiach szafek kuchennych.
- Wróci tu - powiedział nagle.




Autor: Anna Grobelka

Rozdział 10
Fragment:
Obudziła się. Wszystkie wspomnienia przeleciały jej przed oczyma ze wczoraj. Szybko wstała z łóżka i poleciała na dwór. Przerażona rozglądała się wokół. Tysiące zabitych ludzi, shinobi. Większość z nich była przekrojona lub na wpół zeżarta przez kwasy. Wyczuła czyjąś chakre. Silną. Obróciła się. Zobaczyła Itachi' ego wychodzącego z kryjówki i kierującego się w jej stronę.

- Nieźle - mruknęła oglądając jakieś ciało.
- Postarałaś się-powiedział.
- Ja?
- Nie pamiętasz?
- Nie
- Szalimar pod koniec przejął kontrole nad twoim ciałem.
- Ja to wszystko zrobiłam? Ostatnie co pamiętam to że spadałam po tym jak zrobiłam moje jutsu.
- Tak.
- A Sasuke i jego durna banda.
- Uciekli.
-Tchórze-mruknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz