19.06. — 26.06.
Autor: Kiara Eira
dziecko, fumetsu, upadek
— Skończyłbyś z tymi kurwami. — Meiji uniósł wzrok znad książki. Zielonooki pokręcił głową.
— Wiesz, że muszę jakoś odreagować. Szkoda tylko, że żadna nie jest chodź w połowie tak jak Hime. — Szatyn uniósł brew nie rozumiejąc kompana.
— Przecież nawet nie dała ci się dotknąć. W ogóle ostatnio jesteś jakiś niewyżyty. — Keizo usiadł na parapecie, a na jego twarzy wykwitł pobłażliwy uśmiech. Jego zdaniem Meiji marnował się stroniąc od kobiet więc skąd mógł wiedzieć co tak bardzo pociągało go w Kasai?
— Jak tylko ją dostanę, zobaczysz. Będzie krzyczała moje imię. — Nad Ogawą w jednej chwili zaczął padać deszcz. Gęsty i głośny odbijając się od szyby budynku. Tak jakby chciał zmyć ślady krwi ANBU, których ciała tonęły na dnie rzeki.
Autor: Kitsune21
Different World 2.01 - 1
Szłam korytarzami obserwując ludzi wokół mnie. Niektórzy rozmawiali w małych grupkach inni grali na telefonie. Tych którzy ślęczeli nad telefonami było o wiele więcej. Ehhh... Odkąd pojawiła się ta nowa gra wszystko uległo zmianie.
Teraz większość uczniów woli tracić czas grając w nią na telefonach, jej nazwa brzmi chyba....Different World. Tak to ta nazwa. Different World po naszemu Inny Świat, a przez wielu nazywana też Lepszym Życiem. W bardzo szybkim tempie zyskała ona popularności. Ogólnie polega na wykreowaniu postaci, którą potem gramy w wirtualnym świecie. Jednak stworzone wizerunki to nasze prawdziwe oblicza. Każdy szczegół się zgadza. Oglądając je ma się wrażenie, że patrzy się w pomniejszone lustro. Coś jakby przenosiło nas do innego wymiaru. Poznajemy tam nowe osoby, bawimy się, podróżujemy, zakochujemy. Po prostu żyjemy pełnią życia bez żadnych ograniczeń. Żyjesz i robisz co chcesz.
Autor: annzwill
Skorupa Żółwia - Rozdział 13
Oboje siedzieli w ciszy. Dziewczyna pochwyciła butelkę z winem, lecz kiedy chciała sobie nalać, butelka została jej odebrana.
- Co ty wyrabiasz? - Zapytała zaskoczona.
- Już ci wystarczy. - Obito burknął, odstawiając butelkę po swojej prawej stronie.
- Ja chyba lepiej wiem kiedy przestać. - Procenty w jej ciele dodawały jej odwagi.
- To akurat poddałbym pod wątpliwość na samym początku, chyba że już ci przeszła...
- Nie, nie przeszło mi, ale to nie twoja sprawa! - Uniosła głos, przerywając mu wypowiedź. Nie chciała, aby dokończył zdanie. - Oddaj mi butelkę! - Spojrzała hardo w jego oczy. Liczyła, że ustąpi, bo sama zaczynała wątpić w siebie i to, że będzie w stanie dłużej mu się stawiać. Chciała tylko, aby powiedział jej coś miłego. Był taki, jak wtedy, gdy zabrał ją na maraton do kina.
- Jak tak dalej pójdzie, upijesz się i zrobisz coś głupiego. - To nie było w jego stylu, ale zaczął się tłumaczyć. - Robię to dla twojego dobra.
- Coś głupiego? - Pochyliła głowę. - Czy myślisz, że mogę zrobić coś głupszego od zakochania się w tobie? W mężczyźnie, który nienawidzi kobiet i dla którego nic nie znaczę.
Autor: Akari
40. A niby, co innego robi się na łóżku?
— Co? — zapytał lekko nie kontaktują z rzeczywistością.
— Potrzebuję pomocy. Zrobiłam pranie, możesz je rozwiesić.
— Co? — powtórzył powoli wracając do rzeczywistości i podnosząc się. Książka leżąca na brzuchu zsunęła się zahaczając o wypukłość na spodniach.
— Pranie.
— Nie, sam wezmę — krzyknął słysząc jak Mikoto ciągnie za klamkę. Natychmiast porwał leżący na łóżku koc, zakrywając wstydliwą prawdę. W ostatniej chwili. Brunetka weszła do pokoju stawiając koło łóżka miskę z wyjętym praniem z pralki.
— Miałam sama to zrobić, ale Kinari się rozpłakała. Mógłbyś to za mnie zrobić. Oh — mruknęła urywając, widząc syna w łóżku. Itachi poruszył się nerwowo uginając kolana, aby je podnieść wyżej i ukryć wstydliwy problem. — Nie wiedziałam, że zdrzemnąłeś się. Wybacz, mam nadzieję, że nie obudziłam.
— Nie, tylko leżałem i czytałem. Zaraz rozwieszę pranie.
— Dzięku — urwała spoglądając w stronę skąd usłyszała donośniejszy płacz córeczki. — Muszę już iść.
Itachi odetchnął opadając na łóżko, jak tylko Mikoto zamknęła za sobą drzwi.
— Więc to był tylko sen? — zapytał siebie zerkając na wypukłość na kocu.
Autor: Yorumi Nateko
Przeszłości nie da się wymazać część 2
Do końca lekcji nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Kakashi przydzielał zadania reszcie uczniów i jak na złość stwierdził, że poradzimy sobie sami. Dlatego też byliśmy jedynym zespołem, który posiadał tylko dwójkę członków. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jako, że Sasuke był nowy, ja musiałam kierować pracą, ale nie miałam odwagi wydusić z siebie choćby jednego słowa. Nie miałam pojęcia jak się w tej sytuacji zachować. No bo błagam. Wydawać polecenia swojemu przyszłemu mordercy? Przecież to był kompletny absurd. Tyle, że przygotowania zaczynały się już dzisiaj, co oznaczało, że za godzinę będziemy musieli zejść do magazynu.
Autor: Mirales
[SD]Prolog
-Pomocy... - usłyszał cichy głos, jakby szept dochodzący nieopodal dalej. Poczuł ciarki na plecach, lecz szybko opanował swoje emocje wiedząc iż mogłoby to go zgubić. Podszedł szybszym rokiem w kierunku mężczyzny który jak by się mogło wydawać iż jest martwym ciałem.
Mężczyzna był szczupłym brunetem o ciemnej cerze i niespotykanych, jasnych oczach. Miał na sobie garnitur w kolorze jaśniejszym niż grafit, który obecnie spowiła wielka plama krwi. Shikamaru pochylił się aby obadać w jakim stanie znajduje się osobnik. Z ogólnych oględzin było wiadome że nie przeżyje tego. Rany były zbyt głębokie a ich ilość uniemożliwiała jakiekolwiek tamowanie. Wykrwawi się na śmierć i to na Nary oczach.
-Co tu się stało? - spytał pół szeptem nie będąc pewnym czy mordercy wciąż znajdują się w budynku. Miał nadzieje, że uda mu się ustalić ilu napastników ich zaatakowało oraz kim oni mogli być. Jego głos jednak słabnął z każdą chwilą toteż Nara musiał nachylić się jeszcze bardziej. To co usłyszał przeszło jego oczekiwania.
-Strzeż się diablicy z wachlarzem.... - zakrztusił się a z jego ust wypłynęła krew brudząc przy tym ubranie policjanta.
Autor: TessaAn
Rozdział 5: Temari
- Kim... Kim ty jesteś?- szepnęłam wystraszona starając się wymacać jakąś bron, która przeważnie była porozwalana po całym moim pokoju. Na złość dziś najwyraźniej Baki-sensei w końcu nie wytrzymał i poprosił jedną ze swoich wielu kochanic o to, by tu posprzątała.
- Nie musisz się obawiać. Przyszłam po to by ci pomóc.- powiedziała schodząc z balkonu i podchodząc powoli do mnie.
- P-pomóc? M-mnie?- mruknęłam chcąc cofnąć się dalej. Walnęłam mocno plecami o ścianę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz