8.VII. — 20.VII.
Autor: Akari
23. Trupowi nikt kroplówki nie podłącza
Gdzie jest ta przeklęta dziewucha?! Klął w myślach, ciskając piorunami na prawo i lewo, do tego stopnia, że przechodząca obok kobieta podskoczyła, kiedy na nią spojrzał. A wkurzał się tylko dlatego, że Keiko się spóźniała. Niby nic, niby w jej przypadku oczywistość, a jednak ta oczywistość wyprowadzała Sasuke z równowagi. I wcale go nie interesowało to, że czeka zaledwie dziesięć minut. Ona już powinna tu być!
To wyczyn wyjść samemu pierwszy raz z dzieckiem na miasto. Wyczyn, którego podjął się dla niej, jak trzy dni, bite trzy dni jęczała mu o wspólnym spacerze. On się poświęcił, zebrał w sobie ostatnie pokłady cierpliwości, a panna spóźnialska nie raczyła się pojawić. Ponadto nawet nie pokwapiła się, żeby uprzedzić. Mało tego dopuściła się haniebnego czynu rozładowanej komórki.
— Przepraszamy, wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny. Prosimy zadzwonić później — poinformował go słodki głos automatycznego komunikatu.
— Kurwa, co mnie to — warknął, wciskając agresywnie komórkę do kieszeni i lekko wzmacniając swoje próby uspokojenia Sumire.
Autor: Ayako
Rozdział X
"Asuma odebrał mnie z rehabilitacji i udaliśmy się do niego na małą partię shogi. Wrócę do domu jak skończymy"
- No tak... Zapewne zjawi się tam również Shikamaru Nara i będą siedzieć nad grą do wieczora.... - mruknęła do siebie lekko się uśmiechając. Nagle coś ją tknęło i podniosła ninkena na wysokość swoich oczu.
- Pakkun bądź taki miły i powiedz mi czy Kakashi faktycznie był dzisiaj na wizycie w szpitalu? - Spytała ostrym tonem głosu. Odpowiedziała jej cisza a następnie pisk mopsa próbującego jej zwiać. Nie pozwoliła mu jednak na to chwytając mocno za jego kurteczkę i przez moment potrząsając aż nie usłyszała prośby by przestała.
- Więc jak będzie? - Zapytała marszcząc groźnie brwi.
- Dobrze już dobrze powiem ci wszystko.... Tylko błagam nie rób tego więcej. Jest mi niedobrze... - Piesek beknął głośno powstrzymując się przed wypawiowaniem drugiego śniadania. - Kakashiego tutaj nie było. Od razu gdy tylko wyszłaś z domu poszedł do Asumy Sarutobiego a mnie prosił bym ci przekazał tę wiadomość....
- No jak on mógł. Obiecał mi, że zadba o swoje zdrowie... I jeszcze kazał ci kłamać.... A ty co? Prosiłam cię byś go dziś przypilnował....
- Wybacz przekupili mnie kiełbasą... ale chyba ją zaraz... zwrócę.... - Pakkunowi zabulgotało coś w brzuszku i ninken zrobił się cały zielony. Wściekła Ayako postawiła go spowrotem na podłodze i nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń zniknęła teleportując się przed szpital.
Autor: Senkuro Omori
II.IV - Ucieczka
Owy mężczyzna w tamtym momencie poruszał się po swej kryjówce, doskonale znając rozmieszczenie wszystkich korytarzy. Jego bladą, praktycznie białą twarz, zdobił grymas niezadowolenia, nie ujmujący mu jednak dziwnego, wężowego piękna. Zastanawiał się, kiedy młody Uchiha zdążył zorientować się, jak wyjść. W końcu przebywali tu raptem dwa dni. Cichy cień satysfakcji, coś na kształt ojcowskiej dumy, wywołał na jego twarzy szeroki, niepokojący uśmiech psychopaty. Orochimaru, bo tak miał na imię sannin, był naprawdę zadowolony, że już niedługo będzie posiadał takie ciało. Miał nawet cichą nadzieję, że Sasuke przewyższy Itachiego, pozwalając mu tym samym na zdobycie ogromnej siły.
Autor: Blue_Bell
Chapter Thirteen.
– Dlaczego nie położyłeś się obok? – Z rozmyślań wyrwał go senny i ochrypły głos Sakury. Z jakiegoś powodu uderzyło go to mocno. Próbował się od niej zdystansować, chociaż wiedział, że nie powinien tego robić. Ona na to nie zasługiwała. Musiał być przy niej jeszcze bardziej niż dotychczas. Chronić ją. Dbać o nią.
Autor: Wiwiana Diehl
Część I Rozdział III: Szaleństwo
- Nie bądź dla niej surowy. - Shisui spojrzał na kuzyna, nie spodziewając się zresztą jakiejkolwiek reakcji. Itachi szedł niewzruszony w stronę szpitala, chowając dłonie w kieszeniach czarnych spodni, bacznie lustrując przestrzeń przed sobą. - Nie chciałbym, aby...
- Abym ją wystraszył, jasne - burknął Itachi, zbierając czarne włosy w ciasny kucyk. - Zapomniałem, że jesteście teraz bardzo bliskimi przyjaciółmi. - Starszy z nich przystanął, ale Itachi ominął towarzysza, nie zwracając uwagi na zawiedzioną twarz kompana.
- Masz do mnie żal, Itachi? - Shisui podbiegł, aby dorównać kuzynowi kroku. - Jeżeli...
- Wszystko w porządku. Nie interesują mnie cudze sprawy - powiedział, choć w rzeczywistości na samą myśl ściskało go w żołądku. - To wasza sprawa.
Autor: Lady Mickiewicz
Rozdział pierwszy
Gałąź, na której stał Janpā, była poza zasięgiem wzroku dla osoby, znajdującej się w celi. Stąd kot zawsze sprawiał wrażenie, jakby spadał prosto z nieba i dlatego prawie zawsze był pierwszy. Wzdychając w zawodzie, Sasuke upuścił papierek na ziemię, a Janpā rzucił się na niego z kocią gracją, zapewne myśląc, że to jedzenie. Zdeptał łapą fałszywą przynętę, wydając z siebie przeciągłe miauknięcie i patrząc prosto na Uchihę.
– Jesteś głupim kotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz