wyszukiwanie blogów

niedziela, 17 listopada 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.

Witam! Dziś z małym opóźnieniem, ale wreszcie są :)
Bardzo prosiłabym o zagłosowanie w sondzie dotyczącej konkursu, jaki być może w przyszłości zorganizujemy.






Autor: Kagamine

Rozdział: VIII "I could be angry, I could be mean. You know I could be just like you…”
Fragment:
Uśmiechnęła się z trudem i pogłaskała dziewczynkę po włosach. Już wtedy wiedziała, co działo się z jej najbliższymi, gdy chcieli wydostać się spod władzy klanu. Widziała ciało swej najlepszej przyjaciółki płonące na środku placu, jakby to była jakaś atrakcja. Widziała kobiety ze starszyzny, które kiwały aprobująco głowami, przyglądając się zbiegom z niechęcią, pogardą i wyrzutem, że odrzucali zaszczyt bycia częścią klanu. I widziała, jak wszystko to było ukrywane przed potencjalnymi kontrahentkami, których wiek nie przekraczał dwunastu lat. One wszystkie były małymi, niczego nieświadomymi dziećmi, które z największą chęcią i entuzjazmem szkoliły się na marionetki rodziny. To nie było coś, co chciała oglądać, jednak będąc z głównej rodziny nie miała wyboru. Jej trening był cięższy, ale nie miała z nim problemów, swobodnie mogła nazwać samą siebie geniuszem. Potrafiła w mgnieniu oka nauczyć się każdej techniki, a mimo to nikt z jej klanu nawet nie wspomniał nigdy o tym, aby uczynić ją kontrahentką. Już wtedy wiedziała, dlaczego…




Autor: Zochan

Rozdział 1
Fragment:
Nie mógł spać, miał koszmary. Coraz częściej również myślał o swoim starym przyjacielu, który odwiedzał jego rodzinę w każde ferie, czy wakacje. Myślał o tym, iż dużo łatwiej by było mu przejść przez ten okres żałoby, gdyby ten tylko żył. Niestety jak to mówią: „Nadzieja matką głupich”. Chłopczyk zacisnął pięści i z trudem powstrzymywał się od płaczu. „Pomszczę was wszystkich” – pomyślał zdenerwowany i poderwał się do biegu.
Zaślepiony wizją zemsty biegł przed siebie, kiedy nagle poczuł, że jakieś obce ciało go przygniata. Ktoś go wywalił.
Z trudem otworzył oczy i zauważył blond włosy, które nie należały do nikogo innego, jak Naruto Uzumaki.
- Sasuke! Chcesz może pójść ze mną na ramen? – Zapytał wesoło.
- Ile razy ci mówiłem, żebyś dał mi spokój, młotku!? – Sasuke zdenerwował się i uderzył go z całej siły pięścią w brzuch. Ten zwił się z bólu, a młody Uchiha pobiegł w drugą stronę, w stronę byłej posiadłości jego klanu…




Autor: Bonnie Blue

Rozdział 1
Fragment:
Zdjęcia to dusza tego mieszkania. Wszystkie chwile zmieniające życie Nartuto są tu uwiecznione na małych kartonikach papieru – uświadamia sobie Sasuke. Przegląda dalej, na wszystkich uśmiechnięte twarze, szczęśliwe oczy. Na kilku najnowszych pojawiają się – o zgrozo! – zaślinione, zaryczane bobasy.
Jakąś małą, maluteńką cząstką siebie, o której istnieniu nie zdawał sobie nawet sprawy Sasuke żałuje, że nie mógł brać udziału w tym wszystkim. Żałuje utraconej młodości. Żałuje, że nie pił wódki pod stołem, że nie dostawał śmiesznych prezentów od przyjaciół. Że nigdy nie trzymał dziewczyny za rękę i że nie miał imprezy urodzinowej. Że nie naśmiewał się ze sterczących włosów i wielkiego czoła Sakury , która teraz wyrosła na prawdziwą piękność . Że na żadnym zdjęciu nie ma jego przybijającego piątkę Naruto zamiast Lee i Saia. Że nie ma zdjęcia w mundurze. Ani takiego z młotkiem w dłoni i gwoździami w ustach. Żałuje, że jego najpiękniejsze lata minęły zanim w ogóle je zauważył. Że radość i beztroska umarły. Że jest człowiekiem takim a nie innym, z całym swoim egoizmem, narcyzmem i teraz jakoś dziwnie szklistymi oczami. Ale szklistymi szklistymi dlatego, że ma kaca, prawda? Tylko dlatego.





Autor: ermentiss xo

Rozdział :6
Fragment:
Ku mojemu zdziwieniu, odezwał się Itachi.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – rzucił beznamiętnie, zajmując się kolejnym zwojem.
Kisame znów się roześmiał, kładąc na stole wielkie dłonie.
- Mówisz tak, jakbyśmy mogli skończyć w jakiś inny sposób.
Nie wiedziałam, że te słowa tak mnie uderzą. Nigdy nie myślałam o tym, co będzie ze mną potem, po śmierci. Może dlatego, że nie miałam na to czasu. Ciągle ukrywanie się i brak snu wystarczająco wyniszczyły zarówno mój organizm jak i psychikę, aby rozprawiać się nad czymś takim.
Ale w tamtej chwili, siedząc przy stole z członkami Akatsuki pomyślałam, że być może zasługuję na coś lepszego. Wszyscy zasługujemy. Słowa Kisame utwierdziły mnie w przekonaniu, że ci ludzie nie mogli być złymi do szpiku kości – mogli być skrzywdzeni, zagubieni albo po prostu znudzeni.
Przyczyna łączy się ze skutkiem. Dobro miesza się ze złem. Życie prowadzi do śmierci. Równowaga.




Autor: Patka

Rozdział 24
Fragment:
- Nie waż się jej tknąć! – Sasuke rzucał się jak opętany. Byłam pewna, że próbuje dokonać wyboru. Jego nogi co chwile niosły go do przodu, aby po sekundzie wrócić. Artair trzymał go w ryzach, lecz sam był równie roztrzęsiony.
Elf z ciekawością spojrzał na chłopaka, a później na mnie. Z jego gardła wydobył się paranoiczny śmiech.
- No proszę, człowieku… czyżby to twoja mistres? Wybaczcie, że wszedłem między was – powiedział z udawaną skruchą w głosie. – Ale dlaczego wy weszliście tutaj i wyrżnęliście moich podwładnych?
Pytając, wstrząsnął zawartością flakonu, która zabarwiła się na jadowitą czerwień. Ja zaś zostałam po części uwolniona… na tyle, abym mogła zaczerpnąć nieco powietrza.
Sasuke prychnął. Na jego twarzy malowała się pewność siebie.
- Z tego samego powodu, który za ch
wilę zmusi mnie do poderżnięcia twojego gardła.




Autor: Tsuki

BAKA: ROZDZIAŁ 15
Fragment:
Bez określonego celu szwendałem się po mieście już od dobrych czterech godzin. Jakieś pół godziny temu zaczęło padać, a aktualnie lało jak z cebra. Obok mnie co chwila przebiegali jacyś ludzie, kierując się do wszelkich możliwych bram i sklepowych daszków, byleby tylko schronić się przed rzęsistymi strumieniami deszczu.
Szedłem przed siebie, nie zważając na obijających się o mnie przechodniów, przy każdym zderzeniu rzucających niedbałe „przepraszam”. Nie śpieszyłem się, bo po co? I tak byłem już mokry. Uniosłem wzrok znad czubków butów i zmrużyłem oczy, starając się rozpoznać coś pośród deszczowej mozaiki. Wiem gdzie jestem - jest dobrze. Uniosłem głowę w górę, przyglądając się szaremu, zachmurzonemu niebu i westchnąłem ciężko. Żeby ósmego, kurwa, listopada tak lało… Akurat w moje urodziny. Podłe. Co gorsza, Yahiko się nie odzywał i raczej nie zapowiadało się na to w najbliższym czasie. Teraz pewnie gździ się z Konan po kątach, urzędując sobie w moim ciepłym, suchym domu i ma w dupie los swojego przyjaciela, zdanego na łaskę pogody… Biedny ja.
Westchnąłem ponownie, użalając się nad swoim parszywym losem.
Oczywiście w ogóle nie podejrzewałem przyczyny takiegoż traktowania. Bo przecież wszyscy zawsze słuchają, gdy mówię, że nie robię urodzin i całą tą szopkę razem z tortem, świeczkami, idiotycznymi życzeniami, słitaśnymi prezencikami i do porzygu cukierkowym przyjęciem „niespodzianką” - które z niewiadomych przyczyn nią nie jest - mogą wsadzić sobie w dupę, czy gdzie tam chcą.
Teraz zrobię im scenę i będą mieli wyrzuty sumienia, bo wywalili mnie z domu na ulewę!
Tak, właśnie tak zrobię! A co?!
Uśmiechnąłem się złośliwie pod nosem, przymykając w geście samozadowolenia oczy. Byłem taki zajebisty… Sprytny, inteligentny, zaradny…
Nagle odbiłem się od kogoś, prawie zaliczywszy glebę. Na szczęście utrzymałem się na nogach. Taki kurwa matrix, czaicie? Spojrzałem na moją przeszkodę i - jak zwykle zresztą na jego widok - mina mi zrzedła.
Best urodziny, cholera, ever.




Autor: BlueKsR Corleone

1. Symulacja.
Fragment:
- Twoja żona zmarła. - wypowiedział te słowa tak lekko, jakby to było najoczywistszym faktem na świecie.
- C-Co....? - Minato rozszerzył tęczówki w szoku, który sparaliżował mu całe ciało. Pobladł momentalnie, a jego serce zadrżało ze strachu.
- Nie mogąc pogodzić się z tym faktem, postanowiłeś zrobić wszystko, by przywrócić ją do życia. - gestem dłoni wskazał na stojący obok blondyna, stalowy stół, na którym leżało, okryte białym materiałem, martwe ciało kobiety. - Przywitaj się z Kushiną. - cichy, szaleńczy śmiech, wydobył się z krtani Orochimaru, odbijając od wilgotnych ścian pomieszczenia.
Niebieskooki wpatrywał się w zwłoki ukochanej, nie dowierzając własnemu zmysłowi wzroku.
- Jak... jak to możliwe?! Dlaczego?! O co chodzi?! To jakiś żart, prawda?! - Minato, nie mogąc przyjąć do świadomości zaistniałej sytuacji, ponownie zaczął się szarpać. Widząc bezwładne ciało ukochanej, poczuł jak do jego oczu powoli cisną się łzy. Łzy bezradności i szoku.




Autor: Dusty

Rozdział 2: Przebudzenie.
Fragment:
- Czyżbym... naprawdę została porwana? - szepnęłam do siebie cicho. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. To brzmiało zbyt nieprawdopodobnie. Moi rodzice to skromni, niezbyt zamożni ludzie. Porywaczom by się to nie opłacało, bo nawet porządnego okupu by nie dostali.
I chociaż przepełniał mnie strach związany z niepewnością i niewiedzą, to chyba bardziej wierzyłam w wersję o szpitalu i dobrych ludziach.
Postanowiłam to sprawdzić.




Autor: Hanami

Rozdział 37 - "Wezwanie"
Fragment:
Nagle usłyszeliśmy odgłos ptasich skrzydeł, tak głośny, że jakby celowy. Możliwe, że to jakiś sokół wyruszył po swoją kolacje.
Kilka metrów przed nami spadły dwa ptasie pióra, które chwilę później zostały przybite nie naszymi kunaiami do najbliższego drzewa. Odruchowo wyrzuciłam noże w miejsce, z których nadleciały tamte, czując że i tak w nikogo one nie trafią.
Broń, która przybiła dwa pióra wybuchła, zapewne obdarzona wybuchającymi notkami.
Spojrzałam pytająco na chłopaka i odsunęłam się odruchowo. Na jego twarzy widniał demoniczny uśmiech, a oczy błyszczały jak u szaleńca.
- Muszę lecieć. Pomagam ci ostatni raz, żeby nie było. Lepiej udaj się teraz do Lidera, on ci to wszystko wytłumaczy - rzekł i zniknął.
Wpatrywałam się osłupiona w miejsce, w którym stał. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę, w której miałam nadzieję spotkać Lidera z Sasuke.




Autor : Naomi

Rozdział 9 "Naofumi"
Fragment:
Chłopak zacisnął szczękę i posłał mi piorunujące spojrzenie. Chciał coś powiedzieć, ale widocznie się zawahał i postanowił zachować to dla siebie. Otworzył teczkę i zaczął czytać jej zawartość. Po chwili podniósł wzrok na mnie. Jego oczy były pełne zdziwienia, a usta lekko rozchylił w geście niedowierzania. Co jest?
Wyrwałam mu teczkę z ręki, po czym zaczęłam czytać jakieś kartki papieru.

Naofumi Uchiha
rodzina: córka - Naomi Hatake (Uchiha) - ur. 20 lipca w Konohagakure.

Tęczka wypadła mi z rąk i z upadła na ziemię, powodując tym samym echo w pomieszczeniu. Wpatrywałam się w Uchihę tym samym, pełnym niedowierzania wzrokiem.
- Co to ma być? - szepnęłam, biorąc ponownie teczkę w swoje ręce. - Ja... jestem jego córką? A co z Kakashim? Przecież... przecież - próbowałam jakoś wytłumaczyć sobie tą dziwną sytuację, ale niczego nie rozumiałam.
Sasuke też nie wiedział co powiedzieć. Ta wiadomość zaskoczyła go tak samo jak mnie. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz