wyszukiwanie blogów

piątek, 27 grudnia 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.

Jest piątek, więc czas na Nowe Rozdziały. Tym razem jest ich naprawdę sporo, także na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Przypominam o konkursie i zachęcam do wzięcia udziału! (więcej TUTAJ)

Autor: Elvis Dub

Rozdział 11 - Święta
Fragment:
Sasori spał smacznie w swoim ukochanym łóżku przykryty po sam czubek głowy, czyli tak jak lubił, na jego twarzy widniał delikatny prawie niezauważalny uśmiech, ale oznaczało to, że śniło mu się coś miłego. Niestety, jego sen został brutalnie przerwany przez jego babcie, która wtargnęła do jego pokoju i tradycyjnie zrzuciła z niego kołdrę, co chyba było już normalne w jego rodzinie, eh zawsze go tak budzą. Nieprzyjemny chłodny dreszcz wybudził go ze snu. Chłopak spojrzał zaspanymi, pełnymi wyrzutu oczami na babcię.
-Wstawaj, jest wigilia a ty jeszcze nie ubrałeś choinki – stanęła nad nim ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Już od paru dni obiecywał, że ubierze ale zawsze odkładał na ostatnią chwilę, to niech ubiera teraz.
- Babciu... - jęknął przygnębiony jej słowami, strasznie nie lubił ubierać choinki – Niech tata to zrobi
- Tata ma już inne zajęcie – co za baba, wszystkich po kątach by rozstawiała.
- A ty?
- A ja myłam podłogę, okna, ścierałam kurze, gotowałam, robiłam sałatki – mogłaby tak jeszcze długo wymieniać - czy chciałbyś się może na następne święta zamienić?
- Nie...



Autor: Minami Yume

Mr. & Mrs. Uchiha.
Fragment:
Po dwóch dniach męczarni w postaci " miłości" do Uchihy, otwarcie przyznaję się do błędu. I po coś się zgodziła? Głupia Sakura i jej leniwy zadek. Dziś, cały ranek plułam sobie w twarz za moje wygodnictwo i lenistwo. I na dodatek mojej kochanej mamusi temat nie schodzi z ust. Od świtu klepała litanię o moim "chłopaku". Świetnie, po prostu świetnie.
Dziś rano nie miałam ochoty zobaczyć tej pięknej mordki karookiego w obawie, że zwyzywam go i moją nienaganną opinię z samego rana szlag trafi.
- Sakura! Ktoś do ciebie! - wołania Nintai przyprawiły mnie o palpitacje. Co jak co, ale " ktoś do ciebie " może oznaczać tylko tego cholernego dupka, a ja nie mam zamiaru zbłaźnić się przed nim majtkami w zebrę oraz starej, rozciągniętej koszulce Green Day. Stukot ciężkich buciorów na drewnie uświadomił mi jak blisko znajduje się mój wróg. Miałam jakieś 3-4 sekundy, więc jak z procy wystrzeliłam w kierunku łazienki. Potem usłyszałam tylko ciszę i skrzyp sprężyn. Co za niewychowany kretyn! Rozsiadł się na moim łóżku jak gdyby był u siebie! Oj, Uchiha. Coś czuję, że jedyne co ode mnie dostaniesz na gwiazdkę to opasły tom " Zasady dobrego wychowania ", jak Buddę kocham! Poddenerwowana wciągnęłam szybko skarpety na nogi, dżinsy z poprzedniego dnia i koszulkę, która głosiła wszem i wobec "Punks not dead".



Autor: ermentiss xo

Rozdział ósmy
Fragment:
Widzę sześć krzeseł, w tym trzy zajęte. Jedno zapewne czeka na mnie.
- Już chyba wolałam tą ostatnią sukienkę. Albo chociaż ten stary, miętowy płaszcz.
- O tak, był niesamowity. Szkoda, że zostałaś wtedy rozszarpana hakami.
Przewracam oczami.
- Przynajmniej w momencie śmierci było mi wygodnie.
W znajomych oczach błyszczy złość.
- Daruj sobie ten sarkazm. Mam tutaj dość zmartwień.
Teatralnie chwytam się za serce.
- Och, wybacz. Masz rację, gdzie moje maniery. W końcu to mój kolejny koszmar, powinnam być zaszczycona, że cię widzę, a zachowuję się jak suka… Nie możesz jednak zaprzeczyć, że uczę się od najlepszych.




Autor: Tsuki

BAKA: ROZDZIAŁ 21
Fragment:
Chwyciłem go pod brodę, obracając z powrotem w swoją stronę. Wydął delikatnie usta i zmarszczył groźnie brwi, spoglądając na mnie ze złością. Łatwo go było rozzłościć… I równie łatwo udobruchać.
Oparłem się dłonią na jego kolanie i naparłem na wargi chłopaka. Początkowo zaciskał je uparcie, ale już po kilku sekundach rozluźnił się, oddając pieszczotę. Jego dłoń powędrowała po moim udzie do szlufki spodni, a potem przyciągnął mnie do siebie gwałtownym szarpnięciem.
I wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałem na niego karcąco, na co odpowiedział wzrokiem „na mnie nie patrz, ja nic nie wiem!”. Zepchnął mnie z siebie na bok i ruszył do drzwi. Podniosłem się do siadu, wyciągając łokieć z miski i otrzepując go z okruchów chrupek. Oparłem się wygodnie na sofie, odchylając głowę w tył i wpatrując się w biały sufit. Tak się zastanawiałem, czy choć raz ktoś nam NIE przerwie. Nagle rozległ się zdumiony okrzyk Deidary i jakiś babski pisk. Uniosłem gwałtownie głowę, marszcząc nerwowo brwi i osłupiałem. No, bo co wy byście zrobili, gdyby waszego faceta uczepiła się jakaś dziewucha? Zamrugałem zdezorientowany. Jakby tego było mało, Deidara był najwyraźniej przeszczęśliwy. Wkurwienie do tej pory wypisane na jego twarzy momentalnie ustąpiło miejsca radości. Objął nieznajomą w pasie i przytulił mocno. Rozdziawiłem w niedowierzaniu usta. Co… jak… kto…? Miarka się przebrała, gdy czarnowłosa cmoknęła go w policzek.
– Ej! – warknąłem. Oboje znieruchomieli i zerknęli na mnie. Blondyn jakby dopiero przypomniał sobie o mojej osobie. Milutko.
Posłałem mu urażone spojrzenie, a potem obrzuciłem nieprzychylnym wzrokiem dziewczynę. Deidara postawił brunetkę na ziemi, chociaż wciąż obejmował ją ramieniem.
– Sasori, pamiętasz jak opowiadałem ci o Kurotsuchi?




Autor: Raikes Shibakuchi

Rozdział I - Cry Me A River
Fragment:
Obudził się pierwszy. Jeszcze zanim otworzył oczy, przeciągnął się leniwie. Czując przy sobie przyjemne ciepło, uchylił powieki. Zerknął w bok, na leżącą przy nim nagą Raikes. Skierowana była do niego plecami, spała. Nico westchnął. Obrócił się nieco w jej stronę i pochylił się nad nią. Przeleciał wzrokiem po zarumienionej, spokojnej twarzyczce sięgając do niej ręką. Wierzchem dłoni pogłaskał delikatnie jej policzek. Ucałował ją jeszcze w skroń, po czym wyczłapał się bezszelestnie z łóżka. Przeszedł przez sypialnie, wychodząc z niej i cicho zasuwając za sobą drzwi.
Gdy tylko oddalił się od pomieszczenia, westchnął ciężko. Udał się w stronę łazienki, rozcierając twarz szorstkimi dłońmi.* Nie siląc się na prywatność, wszedł od razu do kabiny prysznicowej, puszczając sobie wodę. Stanąwszy pod ciepłym strumieniem uniósł w górę twarz, pozwalając wodzie ją obmyć. Syknął nagle dość głośno, czując nieprzyjemne szczypanie pleców. Obrócił się w stronę lustra wiszącego nad zlewem i spojrzał na swoje zaorane od paznokci Raikes ciało. W innej sytuacji, z inną kobietą pewnie by się uśmiechnął… teraz jedynie spuścił wzrok, chwilę później opierając się zaciśniętą dłonią o ścianę kabiny. Woda obmywała jego umięśnione ciało i twarz, kiedy on stał ze spuszczoną w dół głową. Nagle zacisnął mocno wargi i sapiąc wściekle zamachnął się. Napiętą pięścią uderzył w białe kafelki, pozostawiając w nich spore wgniecenie.
 -Kurwa… -szepnął pod nosem, przymykając powieki. Zbliżył się do zdewastowanej ściany, oparłszy o nią skroń.



Autor: Hebi Tsukuyomi

rozdział: 3. Płaszcz
Fragment:
Wymęczona niespodziewanym i zdecydowanie zbyt szybkim obrotem wydarzeń, pobladła i nie wyglądała najlepiej. Kroki cichły, jej oddech stawał się płytszy, czuła ogarniającą ciemność przed oczami. Zemdlała. Ale nieczuła bólu, jaki niesie za sobą upadek. Ogarnęło ją miłe ciepło, którym rzadko dane było jej się delektować.



Autor: Ayu-Chan

"Serce mroku" ~ Rozdział 16 W którym płyną łzy Telepaty...
Fragment:
Dopiero teraz, kiedy posiadłością nie wstrząsał już krzyk chłopczyka, Minato odczuł jak strasznie jest zmęczony - przenikliwy ból rozsadzał mu głowę, mięśnie dokuczały, jakby się poskręcały, ręce drżały, a nogi były ciężkie, jak gdyby wykonano je z ołowiu. Był wycieńczony psychicznie - męczyło go ciągłe ukrywanie swego istnienia i życia własnego syna, bezustannie egzystował w strachu - przed utratą Naruto, Łowcami, ponowną, desperacką ucieczką od śmierci. Nie wiedział czy dla niego oraz dziecka nadejdzie następny dzień - zawsze ktoś mógł włamać się do posiadłości i zamordować ich we śnie. Z tego powodu, Namikaze niemal nie sypiał - przymykał oczy na kilka minut, po czym podrywał się, biegł do okna i upewniał się, że alejami osady nie przechadzają się ludzcy wojownicy. Zdawał sobie sprawę, iż jego zachowanie jest bliskie histerii, jednak, gdy tylko spojrzał na swego synka, utwierdzał się w przekonaniu, że warto wykorzystać wszelkie możliwe środki ostrożności, aby móc zapewnić mu bezpieczeństwo.
Mężczyzna oparł czoło o chłodną ścianę, której temperatura wpływała kojąco na nagły przypływ migreny.
- Nie mam pojęcia, jak długo będę potrafił walczyć ze strachem - wyszeptał bezdźwięcznie, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.




Autor: Sheeiren Imai

II Rozdział 6
Fragment:
Nagle kołdra przestała okrywać moje ciało, a ja szybko zasłoniłam się rękoma.
- Raito! Jestem goła! – Wydarłam się.
- Prawie goła. - Poprawił mnie, bezwstydnie się na mnie patrząc.
- Nie mam spodni!
- Sprzedam ci nowinę, widziałem cię nawet bez bluzki. – Schylił się do mojego plecaka, grzebiąc w nim.
- Yamura! Jesteś bezczelny! – Wrzasnęłam, przez co zakręciło mi się w głowie.
- Ktoś mi to ostatnio powiedział – mruknął, rzucając w moją stronę ubrania – No już, zmieniaj ciuchy.
- To wyjdź. – Fuknęłam, spuszczając nogi na ziemię.



Autor: Grace Wolf

Rozdział 8
Fragment:
Chłopak ruszył w stronę drzwi, a Sakura posłusznie szła tuż przy nim. Przed wyjściem zatrzymał ich jeszcze głos Shikamaru.
- Nie zapytam cię jak odkryłeś tożsamość Sakury – powiedział spokojnie. – Nie będę nawet dociekał, dlaczego znalazłeś się wraz z nią w domu Kurenai, ani czemu była cała zakrwawiona i nieprzytomna. Patrząc na twoje zachowanie, nie sądzę byś ty jej coś zrobił. Jednak poproszę cię o jedną przysługę: Uważaj na nią.
Sasuke przez chwilę taksował go wzrokiem, a potem spojrzał prosto w błyszczące szmaragdowe oczy dziewczyny.
- Będę – odparł cicho.




Autor: Erroay von Uchiha

"Bo pieczenie jeszcze nigdy nie było tak przyjemne!"
Fragment:
Uchiha w tym czasie podłączył pieprzony mikser, do pieprzonego gniazdka. Odpalił to pieprzone urządzenie i zabrał się za miksowanie pieprzonej brei w pieprzonej misce. Wszystko to odbywało się w zaiste popieprzonej atmosferze, w rytm, w jego mniemaniu, równie popieprzonych świątecznych piosenek na kolejne pieprzone święta. Pieprzona choinka stała ubrana w ich pieprzonym salonie, nieszczęśnie zasłaniając pieprzony telewizor, przez co nie dało się oglądać nawet tych popieprzonych świątecznych programów. Atmosfera zaiste błoga.
– Sasuke! W Internecie pisze, że szklanka cukru to około dwustu gramów!
– Zaraz to „pisze” wyląduje w twojej dupie – odkrzyknął chłopak, przygryzając dolną wargę.



Autor: BlueKsR Corleone

Rozdział. 1.
Fragment:
- Jeszcze trochę... Dam radę... Tak, już prawie... - mamrotał skupiony całkowicie. Wiedział, że wpadnięcie w panikę ani trochę nie polepszy jego sytuacji. Musiał się uspokoić i zacząć racjonalnie myśleć. Tak też zrobił, a pewien pomysł zakiełkował mu w głowie. Przypominając sobie o scyzoryku schowanym w kieszeni spodni, próbował jego ostrzem dotrzeć do sznura by móc go przeciąć i uwolnić skrępowaną kostkę.
Nie wiedział tylko jednego. Tego, że jego porywacz znał go lepiej niż on sam siebie.
(...)
Wzdychając cierpiętniczo, podparł się łokciami, delikatnie unosząc do pozycji półleżącej.
- Dysponujesz młotkiem? ... - mruknął załamany.
- Hm? - dziewczyna, jakby wyrwana ze swojego własnego świata, zerknęła pytająco na Sasuke.
- Chcę umrzeć. - zaskomlał z rozpaczy, a soczyście zielone tęczówki Haruno zwróciły się ku półce z narzędziami.
- Proszę.
- Ty... mówisz serio? - spojrzał na nią przez palce, szokując się widokiem młotka w drobnej dłoni Sakury.
- Dla ciebie wszystko. - westchnęła rozmarzona, a obiekt trzymany w jej dłoni, niechcący upadł ... na stopę chłopa




Autor: Zochan

Rozdział II: Medicine...
Fragment:
Nie minęła chwila i już znajdowaliśmy się przy starszej pani, która straciła przytomność i boleśnie upadła na podłogę.
Zbliżyłam głowę do jej klatki piersiowej.
- Oddycha, ale ma migotanie komór! – Krzyknęłam przerażona. – Zauważyłam dwie pielęgniarki w pokoju, który znajdował się naprzeciwko mojego. – Co się tak patrzycie? Zestaw do reanimacji, w tym momencie! – Krzyknęłam. Popatrzyły na mnie dziwnie, ale po chwili biegiem udały się do po przewoźny zestaw reanimacyjny. Przyłożyłam prawą elektrodę po prawej stronie mostka, poniżej obojczyka, prawą zaś w przestrzeni międzyżebrowej w linii pachowej środkowej. Wdech i wydech, Haruno. To była moja pierwsza wykonana samodzielnie defibrylacja od kilku miesięcy.
- Ładuj sto! – Krzyknęłam do pielęgniarki.
- Naładowane. – Odpowiedziała dobitnie.
- Odsunąć się! – Krzyknęłam ponownie i przyłożyłam jednostkę centralną do miejsc, gdzie przyklejone zostały elektrody.
- Nic.. Cholera! Ładuj dwieście! – Zdenerwowana warknęłam w stronę młodej kobiety.
- Naładowane. – Odpowiedziała ze strachem w głosie.
- Odsunąć się! – Powtórzyłam wszystkie wcześniejsze czynności. – Tak, mamy ją… - Uradowana przetarłam pot, który spływał po moim czole. W tym momencie przybiegła ekipa lekarzy, którzy w tym dniu mieli dyżur. Widocznie za wcześnie zrobili sobie przerwę na obiad. Sprawnie położyli ją na noszach i zabrali z tamtego miejsca. Już tylko od nich zależały losy tej kobiety. Jeden brunet ukucnął przy mnie i zapytał czy nic mi nie dolega.
- Jestem pieprzonym kardiochirurgiem! Kardiochirurgiem, wyraziłam się jasno!? To, że jestem tu pacjentem, nie oznacza, że nie jestem lekarzem. Wyraziłam się jasno? – Zdenerwowana wrzeszczałam na biednego stażystę.
- T-tak.. – Zająkał się.
- To spadaj do swojej roboty. – I po chwili już go nie było.




Autor: AoiRose

Lazurowy Ocean, Rozdział 6
Fragment:
Ciemnowłosy oparł się o kanapę siadając w swobodnej pozycji i kątem oka obserwował wiercącego się Naruto, widocznie skrępowanego sytuacją. Dziwnym trafem, usiadł między Blondynem a Srebrnowłosym, który nawiasem mówiąc chyba pierwszy raz w życiu posłuchał delikatnej sugestii i ulotnił się, kiedy trzeba.
Niegdyś musiałby dobitnie mu pokazać, o co chodzi, bowiem mężczyzna uwielbiał go drażnić. Teraz mógł spokojnie się zrelaksować u boku Naruto, jednocześnie myśląc nad tematem, na jaki mogą swobodnie porozmawiać. Co prawda widział, że chłopak naburmuszył się, kiedy zobaczył elegancko ubranego Kakashiego, a potem jeszcze usłyszał, że jadą do klubu, zamiast do jakiegoś baru jak zakładali na samym początku, ale bez przesady! Ile można się dąsać? Chociaż… Może pozwolić mu być obrażonym jeszcze trochę? Robi wtedy taką zabawną minę. Lekko „nadęte” policzki, ułożone na kształt dzióbka usta.




Autor: Sasame Ka

Rozdział VII
Fragment:
- No już się uśmiechnij mała. - Posłałem jej ciepły uśmiech. - Wiesz urosłaś..
- Serio? - Jej twarz od razu pojaśniała, a moje oczy ujrzały szereg białych zębów.
- Nie. - Zaśmiałem się widząc jej zawiedzioną minę, po czym spoważniałem.
- Tylko wiesz, teraz będę musiał przeprosić Sakurę - dodałem po chwili. - Zaproszę ją na jakieś piwko czy coś.
- Na piwko? - prychnęła. - To jest dziewczyna, a nie twój kumpel, koleś!
- No dobra, trochę jednak przesadziłem. - Podrapałem się po głowie. - To co mam robić?
- Weź trochę drobniaków i idź do kwiaciarni. Wysil się trochę, w końcu to twoja przyjaciółka - odpowiedziała i splotła dłonie pod biustem. O ile to można było nazwać biustem...
Ubrałem się i wyszedłem z Sasame z domu. Ona poszła do siebie, a ja zrobiłem tak jak powiedziała. Kupiłem dziewczynie jedną, skromną kremową różę. Udałem się do Sakury i zapukałem w jej drzwi. Otworzyła mi jej mama. Była to kobieta o jasnych, krótkich włosach i ciemnych oczach.
- Dzień dobry. Jest może Sakura?
- Sasuke? - zdziwiła się - Wejdź, wejdź. Co będziesz stał na korytarzu.
Wszedłem do środka, a do moich nozdrzy doszedł zapach smażonych naleśników. Mój brzuch wydał dźwięk, którego w ogóle się nie spodziewałem. Twarz oblała mi się rumieńcem, a pani Haruno zachichotała pod nosem.
- Już zawołam Sakurę, a Ty może być coś zjadł? - zapytała z uśmiechem.
- Nie, dziękuję - odparłem grzecznościowo.
Pani Haruno zniknęła za drzwiami pokoju, a po chwili wyłoniła się zza nich różowa czupryna.
- Sasuke? - zdziwiła się dziewczyna.




Autor: Palina aa

Jednopartówka: Magia świąt
Fragment:
- Jak ja nienawidzę świąt. Czemu muszę je spędzać?- Naburmuszono dziewczyna mówiła sama do siebie, nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół jej. Nienawidziła świąt, ale czemu przecież one są piękne?
 Co roku spędza je bez ojca, bo on zawszę jest w firmie. Tylko gdy żyła jeszcze jej mama to mieli rodzinne święta, a teraz? Teraz to ojciec siedzi w wigilie w firmie, i tam je spędza ze swoimi współpracownikami oraz innymi założycielami firm. Jej to nie przeszkadza, bo ona ma swobodę. Od śmierci jej rodzicielki wiele się zmieniło. Przez tą tragedie zamknęła się w sobie, urwała kontakty z wieloma osobami, pogorszyła relacje z ojcem, a najgorsze to popadła w złe towarzystwo, ale dzięki je przyjaciółce Ino wybrnęła z tego. Niestety niektóre nałogi nadal jej zostały. Co roku w ten okres przechadza się po ulicach Tokio.




Autor: Yuki Kagami 

Rozdział: 12 "Zniszczone marzenie"
Fragment:
Główną drogą do wioski zmierzało właśnie dwóch chłopaków. Jeden wyróżniał się swoim ubiorem Jounina z Iwa-Gakure, a drugi kocimi uszkami i ogonem. Tym drugim był właśnie duch Nekomimi, Saito. Jego panem jest Ikuto Nekozawa, brat Yuki.
-Saito-san, daleko jeszcze? – powiedział zrezygnowany chłopak.
-Nie daleko, wioska jest tam na dole – wskazał.
-To jeszcze kawał drogi – zauważył Ikuto zdenerwowany.
Przez chwile oboje wpatrywali się w wioskę. Nekozawa był pod wrażeniem. Jego uwagę zwróciło pole treningowe, na którym zaczęła zbierać się mroczna energia.
-Saito, czy to nie… - zaczął.
-Tak musimy się pospieszyć- powiedział poważnie i zeskoczył z urwiska.
-Yukicchi – szepnął blondyn i ruszył za przyjacielem.



Autor: Dusty

Rozdział II: Idiota.
Fragment:
Przełknął ślinę i z przejęciem oczekiwał, co zaraz nastąpi.
– Wytłumacz mi, co to ma być! - wrzasnął Hokage. Wydawał się być równie mocno zdziwiony co Iruka.
– A-ale o co chodzi Hokage-sama? – spytał nieśmiało brunet, przypominając sobie, że jak każdy człowiek, on też, musi oddychać.
– O twój formularz! A o co innego?! – staruszek, wściekły, walnął pięścią w biurko, aż sterta książek i filiżanka, leżąca na blacie, podskoczyła – Chodź tu – rozkazał Iruce.
Przestraszony brunet zbliżył się, choć kusiło go, by odwrócić się na pięcie i uciec stamtąd. Niczego nie znosił tak bardzo jak problemów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz