wyszukiwanie blogów

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Lapidarium Nowych Rozdziałów



Autor: Sky
Rozdział 1
Wstrzyknęli Jej jakiś środek usypiający. Leżała na łóżku pod czujnym okiem Deidary, blondyn zaś siedział na drewnianym krześle z Jej aktami w ręku. Nie były to wcale akta shinobi, lecz zwykłej nastolatki. Dziwił się dlaczego kogoś takiego sprowadzono do tej wyśmienitej organizacji. Brzask był pełen dziwolągów jednak nie było w nim kogoś normalnego, takiego kogoś jak czarnowłosa. Jednak wzbudziła w nim jego zainteresowanie, nie wyglądem, raczej osobowością i tym co miała w aktach. Miała szesnaście lat, rocznikowo siedemnaście, nie była jakoś niezwykle utalentowana, chodziła do normalnej szkoły w tamtym świecie, miała średnie wyniki w nauce, nie była jakoś za bardzo rozchwytywana przez znajomych. Po prostu niczym się nie wyróżniała, stała w cieniu przez całe życie. Z obserwacji wynikało iż była dosyć sympatyczna, była bardzo wstydliwa i niepewna, miała chłopaka (który został sprowadzony do organizacji razem z nią), słuchała różnej muzyki, miała problemy. Zwykła dziewczyna z tamtego wymiaru. Jednak sprowadzono ją tu.
Spojrzał na nią jeszcze raz i westchnął. Dostał misję od Sasori'ego by ją upilnować jednak targały nim mieszane uczucia.


Autor: Zochan
4. Wątpliwości 
- Kiedy Itachi się o tym dowiedział, nie potrafił nawet spojrzeć na moją osobę. Stłukł mnie na kwaśne jabłko, jak jakąś szmatę, którą można sponiewierać, kiedy tylko przyjdzie na to żywna ochota. Spotykaliśmy się dalej, nienawidzili mnie coraz bardziej, zlecali mi coraz gorsze przekręty, a czasami nawet zabójstwa. Nie mogłam się już z tego wyplątać. Przysięgli mi, że zlikwidują całą moją rodzinę, że zmiotą ich wszystkich z powierzchni ziemi. Zgłoszenie tego byłoby największą głupotą, jaką mogłam zrobić, więc brnęłam dalej w to gówno - urwała na moment.
Nie miałem podstaw, żeby jej nie wierzyć, sam znalazłem się w podobnej sytuacji, kiedy postanowiłem odejść z Akatsuki.


Autor: Wirtualnie Anonimowa
Rozdział 2
W sali balowej, wesele trwało w najlepsze. Mimo, że od spotkania z Madarą nie minęło dość dużo czasu, przyjaciele zdołali o tym zapomnieć. Bawili się, ucztowali. Ja nie. Nie mogłam się bawić, mając nad sobą oddech Madary. Coś nam groziło. Czułam to.
Sasuke widział to we mnie. Patrzył na mnie tym swoim wzrokiem, który zwykle starał się idealnie ukrywać. Nie przede mną. Tylko ja mogłam rozszyfrować jego zamiary. Zbyt dobrze go znałam.
- Jeszcze możesz się wycofać – Rzucił do mnie. Nie odezwałam się. Wiedziałam czego chcę.
- Jego klatka jest zapieczętowana potężną magią. Nie zdoła się wydostać – Usłyszałam strażnika. Spojrzałam na niego.- Proszę się do niego nie zbliżać.
Kiwnęłam w jego kierunku. Drzwi skrzypnęły, a za nimi ujrzałam ciemność. Dostałam pochodnię. Zaraz to zrobiło się jaśniej. Nieprzyjemny zapach wydobył się z lochów. Nie przejęłam się tym zbytnio. Wiedziałam co się w nich kryje.


Autor: Akari
22. Urodziny (2)
— Czemu nie zrobiłaś awantury? — zapytał zerkając na uśmiechniętą dziewczynę zapatrzoną w niemowlaka. — To by pasowało do ciebie.
— Hę? — mruknęła nie zaszczycając nawet ukradkowym spojrzeniem.
— Nie przeszkadza ci to, że Itachi kręci z Haniko jak chodzi z tobą?
Keiko wyprostowała pochyloną dotąd sylwetkę nad łóżeczkiem nowej członkini rodziny Uchiha. Przyjrzała się buńczucznej postawie bruneta opierającego się o komodę.
— O czym ty mówisz? — Uniesiona w górę brew wyraźnie informowała, że niezrozumiała swojego rozmówcy.
— Ty naprawdę ciężko myślisz — szepnął wzdychając. — Przecież to widać, że ma coś do niej.


Autor: Paulina K
#3 Wyimaginowany świat
To dało kolejny powód do bliższego poznania Sasuke. Uczucie ciekawości stało się jeszcze silniejsze.
Przynajmniej teraz wiedziała, że jej pan idealny nie nazywa się ani Akihito, ani Buki, Suki, czy Fuki.
To Sasuke.
Ten jedyny, niepowtarzalny Sasuke.


Autor: Viki
Rozdział 26
Zostałam sama, a w bronieniu się z bliska nie byłam najlepsza. Odskoczyłam na najbliższą gałąź. Mój przeciwnik biegł za mną. Uciekałam. Najlepsze rozwiązanie w walce, ale nie zawsze. Napastnik złapał mnie za rękę i do tego za lewą. Rana mnie zapiekła, ale nie dałam się. Chciałam uderzyć go pięścią. Bez skutku, złapał mnie za drugą rękę. Dał jakiś sygnał swoim kompanom. Usłyszałam tylko krzyk z moim imieniem i katanę wbijającą mi się w brzuch. Nie pilnowałam się. Jednak jestem dzieckiem, które trzeba bronić. Robię wszystko bezmyślnie. Nie myślę rozsądnie. Nie nauczyłam się niczego. Mężczyzna puścił mnie i zniknął, tak jak i jego pomocnicy. Zaczęłam spadać i tracić nad sobą kontrolę.


Autor: Arissa Sairyuketsu
Rozdział: 4
-I co taka zaskoczona, w końcu tym jesteś. Takimi ludźmi się gardzi i pomiata.- wyszła zza ściany i stanęła arogancko zakładając ręce na piersi.- Tacy jak wy powinni zgnić w więzieniu... Wiesz dlaczego to mówię?- nie odpowiedziałam jej, byłam zszokowana- bo taka jak ty, małolata z pistoletem zabiła nie dość, że moją rodzinę to jeszcze mnie! A co mówiła po naciśnięciu spustu... Haaa, no wiesz ? ... “Upss, przepraszam, odruch”- to mówiła – wydarła się na mnie z wyrzutem.
- A myślisz, że ja nikogo nie straciłam?- powtórzyłam jej ton- Mój ojciec zabił mi całe rodzeństwo, a matka dostała zawału !
- I to jest powód, żeby zabijać innych ludzi!?-Wściekła się- Żaden powód nie jest dobry żeby odebrać życie innej istocie. Zabicie oznacza brak szacunku, a brak szacunku do drugiej osoby oznacza brak go do siebie samych!- Walnęła głucho ręką w ścianę
- A miałam żyć z myślą, że ten kto namówił mojego ojca do morderstwa żyje sobie spokojnie na tym świecie!
- To lepiej żyć z tą myślą i tą że inny postrzegają w taki sam sposób ciebie! Jeśli każdy by postąpił w taki sam sposób co ty, już dawno pół populacji by było zamordowane!- z mojego szarego oka popłynęła łza. Ona... miała racje. Żaden powód nie jest na tyle doby by odebrać życie innej osobie. Jednak...
-Ale ja mam inny cel niż zabijanie ludzi!
-To po cholerę to robisz, co ?!
- By zapomnieć!


Autor: Cierpiąca Nanase
8. I wish that I had Jessie's girl
Wyszedłem z SOR’u na zewnątrz i automatycznie skręciłem w prawo. Po paru metrach dostrzegłem Shikamaru opartego nonszalancko o białą ścianę budynku. Właśnie zapalał papierosa. Gdy znalazłem się na tyle blisko niego, by mógł mnie usłyszeć, zwrócił obojętnie ku mnie twarz. Moja wściekłość nie wywarła na nim absolutnie żadnego wrażenia, co też trochę mnie otrzeźwiło. I dobrze, bo naprawdę bym kogoś zabił. Westchnąłem głośno, zatrzymując się przy nim. Również oparłem się o ścianę, poświęcając uwagę swoim butom.
– I co? Załatwiłeś? – zapytał Shikamaru, zaciągając się dymem. Przeniosłem spojrzenie na pobliską ulicę. Na teren szpitala właśnie wjechała karetka na sygnale. Przyjemna cisza wypełniła się głośnym warkotem silnika i wyciem syreny.
– Powiedzmy – mruknąłem, przypatrując się energicznej pracy lekarzy. Wygrzebałem z kieszeni własną paczkę fajek. Zerknąłem na nią z nadzieją, która momentalnie zgasła, gdy odkryłem, iż jest kompletnie pusta. Warknąłem cicho. – Daj fajkę.
– A co ja, kiosk Ruchu jestem? – fuknął Nara.
Przewróciłem oczami, zwracając ku niemu mętne spojrzenie. Wygrzebał jednak z kieszeni szarej bluzy pudełko. Otworzył je i wysunął mi papierosa. Wziąłem go i wcisnąłem sobie do ust. Po chwili obydwoje delektowaliśmy się tytoniem.
– Co przez to rozumiesz? – powiedział po chwili. Zmrużyłem nieco oczy. Chociaż burza zdała się już dawno przejść bokiem, to w powietrzu nadal wisiało jakieś napięcie.
– Ano to, że z Naruto jest straszny skurwesyn – wypaliłem bez mrugnięcia okiem. Twarz Shikamaru stężała, a rozbiegane oczy skupiły się na jakimś punkcie na mojej twarzy.
– Co masz na myśli? – Jego głos przybrał poważny ton.
Zaśmiałem się cicho, gasząc fajkę na ścianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz