16.05. — 22.05.
Autor: Mayako
XVIII. Początek końca
Próbowałam przyswoić głos nowego rozmówcy i jedyną osobą, do której mi owy pasował, był Obito. Na wspomnienie tamtego porwania, lasu, zimna, broni, bólu… Zrobiło mi się niedobrze i czułam, jak całe moje ciało pokryła gęsia skórka.
— To co się dzisiaj stało, nie było czymś, co planowaliśmy. Kilka psów wyrwało się spod kontroli i pozwoliło na samowolkę, za co już dostali nauczkę. Ta idiotka, Haruno, próbuje cię tylko sprowokować.
— Czemu mi to mówisz? — warknęłam, napinając ciało. — Jak śmiesz pierdolić mi takie rzeczy?
— Posłuchaj mnie, Mikasa. To, co stało się z twoim bratem, to przedsmak tego wszystkiego, co szykuje dla was Akatsuki. Prawdziwe Akatsuki. Jeżeli chcesz wyjść z tego wszystkiego cało i ochronić resztę, lepiej dostosuj się do moich instrukcji. Uratujesz swoich ludzi, Akatsuki dadzą ci spokój, a przy okazji do twojej kieszeni wpadnie suma, która pozwoli opłacić leczenie twojego kuzyna.
— Skąd wiesz o Erenie?!
— Niech cię to nie obchodzi — prychnął Uchiha. — To jak? Współpracujesz ze mną, czy dasz się zabić?
Autor: Kejża
7. Ciemność
Uderzył moimi plecami o ścianę; cichy jęk dobiegł z mojego gardła, jednakże było to najbardziej kontrolowane jęknięcie, jakie kiedykolwiek w życiu z siebie wydobyłam. Wiedziałam doskonale co robić, żeby go nakręcić, żeby myślał, że ma przewagę. Z determinacją spojrzałam mu w oczy, tak hipnotyzujące, przepełnione dziką żądzą, furią, czymś nienormalnym, że aż przeszły mnie dreszcze. Nigdy nie widziałam, żeby patrzył w ten sposób.
— Chciałaś się ze mną zmierzyć? — wyszeptał, owiewając oddechem moje czoło. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam lekko głową. Nie no skąd, Sasuke, co to za niedorzeczność?
— Gdzież bym śmiała, panie funkcjonariuszu — odpowiedziałam spokojnie, próbując ukryć ironię. Mężczyzna wyraźnie się wkurzył — zmrużył gniewnie oczy, oderwał moje barki od ściany i ponownie uderzył mną o zimny beton.
Autor: Toya
7. "Przypadki chodzą parami"
- Jest źle Kazu. Bardzo źle - nastolatka, wciąż stojąc na schodach, próbowała znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Uznała, że chyba najlepszą opcją będzie załatwienie sprawy od razu - wbrew temu, co mówiła matka dziewczyny.
- Widzę, że moje oceny z angielskiego troszkę was zaszokowały... - wydusiła z siebie złotooka, wchodząc w końcu do kuchni. Nie musiała długo czekać na reakcję ojca.
- Nigdy nie zatajałaś przed nami tak ważnych rzecz! Co się z tobą dzieje?!
- Ja...
Autor: Nobie
Rozdział 9 "Zdrada"
– Nikt nie stanie mi na drodze. Nikt.
I to było ostatnie, co usłyszeli, bo zaraz potem ktoś szarpnął ich za ramiona i wbił igłę głęboko w skórę, wpuścił do krwi dziwną substancję, która szybko zaczęła płynąć w żyłach. Kolejne szarpnięcie, upadek na kolana i dźgnięcie w szyję. Kolejna dawka narkotyku, która wprawiła ich w stan zamroczenia. Potem już tylko ciemność i zimno, i cisza.
Żądza władzy bywa okrutną kochanką.
A śmierć lubi przychodzić po cichu.
Autor: PożeraczSnów
Rozdział 7
Była 01.32 zazwyczaj o tej godzinie wszyscy są na nogach. Na przykład Hidan odprawia swoje chore modlitwy do równie chorego boga i zawsze musi wtedy zerżnąć dziewice? Przynajmniej tak opowiadał Kisame, który często z nim chla… i który o tej godzinie zazwyczaj gra w bilarda z Itachim, albo Kakuzu.
Autor: Kao Bae
9. Szepty
Nowa twarz. Nowa rola do odegrania.
Następnym miejscem na mojej liście był szpital. Miałam porachunki z kobietą która bez żadnego zawahania doniosła o mojej tajemnicy. Kosztem tego donosu okazały się dzieci, z którymi przez krótką chwilę się przyjaźniłam. Pochowałam je własnymi rękoma.
Jak nigdy nic, przystąpiłam do pracy. Rzuciłam się w wir leczenia. Miejsce nic się nie zmieniło. Nadal przybywało chorych albo martwych. Z jednym wyjątkiem – było coraz gorzej.
Kątem oka obserwowałam Sayori, która również od czasu do czasu mi się przypatrywała. Myślała, że jej nie widziałam. Była w błędzie. Zdecydowanie zbyt dużo widziałam, ale niech jeszcze myśli inaczej.
Autor: Adriemmer R
III. Nieproszona
- Czy jest coś, co mogłabym dla Ciebie zrobić? Czym za jednym razem spłaciłabym swój dług? - zaczęła od nowa.
- Nie. Nie oczekuję niczego w zamian za coś, co było moją moralną powinnością. Jestem shinobi, tak jak Ty. To wystarczający powód - skwitowałam prosto i bez wahania. Słowa same przyszły mi na język.
- W takim razie - wypaliła niemalże od razu, a ja słyszałam niechęć w jej głosie - czy to ja mogę mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę, Sakura? Jedną.
Uniosłam brwi, zbierając wzrok z podłogi i układając go na jej lawendowej bluzce.
- Odejdź. Najszybciej jak możesz.
Autor: Tasak
Rozdział V Szpital...
Przebudziłem się. Nikogo nie było w sali. Usłyszałem kroki. Pewnie idzie jakaś pielęgniarka. Udałem, że śpię. Drzwi się otworzyły. Do środka weszła jakaś kobieta. Nie widziałem kto. Miałem zamknięte oczy. Nagle wyszła. Po jej krokach byłem pewien, że jest zdenerwowana. Na mojej półce stała szklanka z wodą. Napiłem się kilka łyków i znowu położyłem się na szpitalnym łóżku. Tym razem sen znużył mnie szybciej niż poprzednio. Nic mi się nie śniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz