21.III. — 26.III.
Esami Sanuga
Rozdział Drugi - Pasja
Teraz bynajmniej nie zabijał czasu, a to dlatego, że go nie miał. Za moment wyruszał w daleką podróż, powinien zająć się przygotowaniami. Zamiast tego wpatrywał się w coś co powinno skończyć w taki, a nie inny sposób. A może nie? Może to on powinien się tym zająć i rozegrać to nieco inaczej? W Królestwie wcześniej nie stosowano takich praktyk, nie zastanawiał się nad tym czy słusznie. W tej chwili jednak wiedział, że coś takiego było za brutalne nawet jak dla niego. Jakim człowiekiem jestem? Za kogo mają mnie inni? Kim jestem w osamotnieniu? Tak, jestem słaby. To musi się zmienić.
Tasak
11. Wyznanie
Musiała sobie odpowiedzieć czy go kocha czy to tylko złudzenie. Jednak Tsunade naprawdę coś jej uświadomiła. Teraz wystarczyło sobie szczerze na to odpowiedzieć. Kocha czy nie kocha?
Nobie
11. Nie jesteś jej wart
Zanim ponownie przypomniał sobie uśmiech swojej ukochanej żony, upadł z hukiem na mokrą ziemię, prawdopodobnie łamiąc sobie kość piszczelową w lewej nodze, bo coś głośno trzasnęło. Otępiały powstrzymał się jednak od krzyku, ale z jego gardła wydobył się głuchy dźwięk. Zauważywszy wystającą kość z nogi i świeże, różowiutkie mięso, zwisające na boki i ledwo trzymające się ciała, omal nie zwymiotował.
Akari
14. To normalne dla mężczyzny, że oznacza swój teren
— Dobry! — krzyknęła od progu, uśmiechając się rozbrajająco.
— Itachi jest dzisiaj zajęty i nie będzie miał dla ciebie czasu.
— No wiem. Przeprowadza się, więc przyszłam pomóc.
Twarz Fugaku jeszcze bardziej stężała, o ile to w ogóle możliwe.
— Tak wiem, że sobie beze mnie poradzi — uprzedziła jego słowa, nie przestając się uroczo uśmiechać. — Ale wsparcie na misjach to podstawa, także oto jestem. Wpuści mnie pan?
Zanim odpowiedział, z głębi mieszkania dobiegł irytujący i głośny dźwięk telefonu. Odruchowo cofnął stopę, chcąc udać się do gabinetu, lecz znieruchomiał, zwężając źrenice. Jeden ruch, a ta nieznośna dziewucha raczy bezczelnie wepchnąć się do środka.
— Kochanie mógłbyś odebrać — zawołała kobieta, której wtórowało cichutkie zawodzenie. — Kinari się rozpłakała.
Jednak Fugaku ani drgnął.
— Coś nie tak? — zapytała Keiko przekrzywiając głowę. — Nie odpowiedział mi pan.
— Itachi jest w trakcie pakowania, nie potrzebuje osoby, która będzie go rozpraszała. Proszę przyjść, kiedy indziej. Do widzenia — odparł stanowczym głosem, zatrzaskując drzwi przed jej nosem.
— A takiego — burknęła, tupiąc noga i wystawiając język, czego nie mógł już zobaczyć. — A będę wredna — zakomunikowała, wyjmując z kieszeni komórkę.
Minami Yume
?
- Ale cię załatwili... - stwierdził Kabuto, przypatrując się mojej twarzy zza szkieł okularów. Przeklęty okularnik rozsiadł się na mojej kanapie jak u siebie. Nie wiem co za licho go przywiało, ale nie podobało mi się to.
- Ta? Nie zauważyłem - sarknąłem, siadając na jednym z foteli. Zmrużył oczy, lustrując mnie uważniej. - Ale widzę, że ktoś się już tobą zajął...
- Nie masz jakiegoś dyżuru w szpitalu, czy coś? - zapytałem, sięgając po szklaneczkę ze szkocką. Chciałem już położyć się do łóżka i przespać ten koszmar.
- Touché! Co to za piękna pani doktor opatrzyła twoje rany? Laski zawsze lecą na pięknych chłopców z rozkwaszonymi wargami!
Uniosłem lewą brew poirytowany jego gadaniną. Pofarbowane na siwo włosy upiął w kucyka i albo mi się wydawało, albo rzeczywiście wykonturował swoją twarz - nawet nie wiem skąd znam takie określenia, chociaż...wiem. Te cholerne filmiki Ino o tym całym makijażu jeszcze przez miesiąc będą pojawiać mi się w "polecanych".
- No co? Nie odpowiesz? Nie bądź taki okrutny, przecież wiesz, że ja bardzo chętnie opatrzyłbym...każdą...część...twojego ciała!
- Przestań bo się porzygam - prychnąłem. Czasem zbyt otwarcie ukazywał swoje upodobania seksualne, szczególnie przy mnie.
- Nie to nie. Dobra, pięknisiu. Kto cię tak załatwił? - zapytał w końcu Kabuto, popijając kawę. Przewróciłem oczyma.
- Wiesz nad czym pracuję, na cholerę ci więcej szczegółów? - Lubił wtykać swój upudrowany nos tam gdzie nie trzeba, lecz pomagał mi czasem.
- A no po to, słodziaku, że jak zobaczę twoje truchło w szpitalnej kostnicy to chociaż chcę wiedzieć co się wydarzyło - zanucił, zakładając nogę na nogę. Skrzywiłem się na ten widok.
- Niczego nigdzie nie znajdziesz. Nie myśl sobie, że będziesz mógł mi w najbliższym czasie autopsję zrobić. Jeszcze byś zgwałcił moje zwłoki...
Kareena Surabiku
Rozdział 57.
Fu lubiła go tak bardzo, właściwie od dnia, kiedy go poznała, właśnie dlatego, że był tak różny od niej. Ona szła na żywioł, chciała być wszędzie tam, gdzie się coś działo, bo lubiła uczucie płynięcia z prądem, wolności, ulotności własnego istnienia i własnej nieistotności. Gaara pakował się w podobne sytuacje, ale z przeciwnych powodów - cokolwiek się działo chciał sytuację ujarzmić, zapanować nad nią. To na górskich stokach i w barach ujawniała się w pełni jego potrzeba kontroli, którą na co dzień widać było głównie w tym, że lubił mieć wszystko poukładane według własnej myśli. Włącznie z ludźmi, którymi się otaczał, którzy zwykle słuchali go nawet tego nie zauważając. Złościło go, kiedy ktoś robił coś wbrew jego wyobrażeniom.
Jednocześnie jednak, mając taką silną potrzebę kontroli, naprawdę cenił tylko to, nad czym nie mógł zapanować. Góry, żywioł, naturę. Ją i jej niechęć do podporządkowania się komukolwiek. Dlatego mogła tak długo utrzymywać jego zainteresowanie i dlatego bardziej liczył się z nią niż z Hotaru, do której przecież miał słabość. Ale Hotaru była, i dalej jest w niego tak zapatrzona, że z góry skreśliła swoje szanse, żeby się naprawdę liczyć.
Fu wiedziała z obserwacji, że chociaż Ino ma w sobie niezależność i temperament, to jednak w wielu sytuacjach pozwala Gaarze za siebie decydować. I mimo to miałaby wygrać? Kłóciłoby się to z zasadami logiki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz