21.V. — 28.V.
Autor: Okeyla
Rozdział 6
— O, mają ramen z miso — zauważył z ulgą, choć byłem pewien, że nie pogardziłby żadną inną odmianą tak ukochanej zupy. Niemniej jednak bez zastanowienia postawił na tę, która najbardziej przypominała mu o domie.
Wtem rozległ się krzyk z daleka. Krótki, nieustannie powtarzany, paniczny. Nic dziwnego więc, że wywołało to niepokój i zamieszanie, kiedy wystraszony przybysz, zdyszany oraz zmęczony, oznajmiał wciąż: morderca! Wyraz twarzy, strużki potu na czole, czy nerwowe zaciskanie pięści na jasnej tunice, uwiarygadniały słowa mężczyzny w średnim wieku.
Sakura dygnęła, a Naruto, pożegnawszy się z zamiarem zjedzenia, doskoczył do obcego — być może mieszkańca Piasku.
Rzuciłem wzrokiem na zebranych wokół, nie dostrzegając ani jednego ninja. Tak przynajmniej wywnioskowałem, widząc u każdego jedynie przerażenie na wieści przyniesione tak niespodziewanie. Nikt nie zachowywał zimnej krwi. Przecisnąłem się więc przez tłum, ciągnąc za ramię Haruno. Stanęliśmy tuż przy Uzumakim.
— Krew, krew! Ciała, dużo krwi! — wkrzykiwał wciąż, chyba nawet nie zauważając stojących przed nim shinobi. — On ma topór! Ogromny topór, cholera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz