17.IX. — 24.IX.
Autor: Shayen
Ch 3
Zaciskała nerwowo pełne, malinowe wargi. Była piękna. Pozostawała tak niezwykle niewinna. Nie wiedziała zupełnie, jak bardzo ten świat był brutalny. Z żalem uświadomił sobie, że będzie musiała porzucić tę niewinność, jeśli chciała przetrwać.
Autor: Pauly
21. Wielki strach i jeszcze większa odwaga
- Ja też powinnam. – Szybko podniosła się z miejsca, a następnie zachwiała niepewnie. Jej żywe tęczówki zaszły mgłą. Ukazywały pustkę, a ciało jakby straciło podparcie. Nie wiem kiedy znalazłem się przy niej, dłonią przyciągając jej biodro bliżej siebie.
- Hej, mała! Wszystko dobrze? – Nie wyglądała najlepiej. W jednej chwili uszło z niej całe życie, a ten widok niebezpiecznie ściskał moje serce. Nie chciałem jej takiej widzieć. Słabej i bezbronnej.
Autor: Akari
30. Takie cyrki i to z samego rana
— CO TO MA KURWA ZNACZYĆ?! — Już z połowy korytarza dobiegały wrzaski Kaoru, który z pewnością widowiskowo wdarł się do gabinetu Josuke.
— Jaka karna kompania?! Z jakiego powodu?! Gdzie ona jest?! Co się dzieje?! — krzyczał na przywódcę, siedząc na jego biurku i szarpiąc za jego ubrania. Tak, dokładnie tak było. Wpadł jak tajfun do gabinetu, potrącając przy okazji Danara i rzucił się na blat. Ignorując wszystko, wychylał się w stronę Josuke, próbując złapać go za kołnierz koszuli, ale mężczyzna strategicznie odchylał się na oparcie fotela. Niezrażony tym, kolanami wszedł na biurko, pochwytując ubranie przełożonego i dość skutecznie za nie szarpiąc. W takiej pozycji zastał go Isamu, zbyt oszołomiony widokiem, aby rzucić się do odciągania przyjaciela, co czynił Danar. Natomiast Yumi wślizgnęła się, niezauważona przez przełożonych, próbujących okiełznać szalejące tajfun o nazwie Kaoru.
— Maeda w tej chwili spokój albo karzę cię zamknąć w karcerze! — fuknął Josuke, poprawiając wygniecione ubranie. — A wtedy gówno się dowiesz.
Drugie zdanie bardziej podziałało. Uspokoił się, zaprzestając szamotaniny z Danarem. Pozwolił całkowicie się odciągnąć na bezpieczną odległość i przejąć kontrolę nad sytuacją.
— Skąd wy do diabła już wiecie? — zapytał zaintrygowany, uważnie lustrując nadal lekko obojową postawę Kaoru. Przy okazji całkiem ignorując pozrzucane z biurka dokumenty, którymi zainteresował się asystent.
— To może być moja wina — zaczęła niepewnie Yumi. — Przypadkowo usłyszałam pod drzwiami o tym i nieopatrznie pobiegłam z tym do nich.
— Przypadkowo, nieopatrznie — powtarzał z powątpiewaniem — jasne. Czy wy przypadkiem nie jesteście zbyt solidarni między sobą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz