wyszukiwanie blogów

niedziela, 11 grudnia 2016

Lapidarium nowych rozdziałów

04.XII. — 11.XII.


Autor: Mariko
2. Wezwanie
-Długo mamy tak jeszcze stać, nogi mnie bolą?!
Razem z resztą mojej drużyny odbywałam karę za kolejne spóźnienie. A dzisiaj była ona dość wymyślna. Sensei kazał nam stać na palach umieszczonych na środku jeziora z wiadrem wody na głowie. To było dosyć trudne.
- Aż nauczycie się, żeby przychodzić na czas.
Nami zrobiła zbolałą minę, ale nadal starała się utrzymać równowagę. Gdy spojrzałam na innych wywnioskowałam, że tak samo jak Nami mają dość treningu. Ja jednak nie odczuwałam zmęczenia byłam przyzwyczajona do takich treningów. Nagle usłyszałam jak coś lub ktoś spada w dół.


Autor: Aoi Rose
Porzucony: Rozdział 2
Sasuke znalazł schronienie w opuszczonym budynku, na którym wisiały kartki z ostrzeżeniem i informacją o dacie rozbiórki. Nadaje się na jedną noc więc, chętnie się tam ulokował. Choć było mu zimno, rozebrał się z mokrych ubrań i rozwiesił je na najbliższych wystających ze ściany elementach. Nie chciał się rozchorować jeszcze bardziej, obecnie i tak ledwo dawał sobie radę, wiedział, że w tej chwili prawdopodobnie zalęga się w nim zapalenie oskrzeli, przecież kilka godzin spędził na chłodzie, w deszczu, zupełnie przemoczony.


Autor: Nobie
2. Zabawa dopiero się zaczyna
Na przeciwko biegną ludzie, krzycząc przeraźliwie, za nimi ukazuje się stado jęczących nieludzi, w tym kilkoro z pogotowia. Zauważam dalej unoszący się helikopter, którego łapią się te szkarady, przez co nie może się wznieść i w pewnym momencie pilot traci kontrolę, i helikopter upada na bok, uderzając w pobliskie samochody, skrzydłem hacząc o kolejne. Pozostałość wirującego ostrza leci prosto w naszą stronę, ale zmienia lot, uderzając w przyczepę kempingową i zmierza wprost w kilkoro ludzi, którzy uciekają. Przestają, gdy śmigło przecina ich na pół. 
I wtedy wybucha panika.


Autor: Rin-chan
Rozdział 32
Przekroczyłam próg domu i zobaczyłam tatę. Stał przy stacjonarnym telefonie znajdującym się na przedpokoju i namiętnie z kimś dyskutował. Nie śmiałam się zapytać z kim, bo bałam się zostać uderzona, czy coś w tym rodzaju. Postanowiłam go więc wyminąć. Jednak kiedy się do tego zabrałam usłyszałam.
- Poczekaj Kushina. - Powiedział mężczyzna.
Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. 
- Coś się stało? - Zapytałam niepewnie. 
Mężczyzna odłożył słuchawkę i odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy nie widziałam złości, czy czegoś takiego, więc odetchnęłam z ulgą.
- Mama straciła prace. - Powiedział i podrapał się po głowie.
- Słyszałam jak dzisiaj rano rozmawiała przez telefon. 
- Czyli wiesz... W sumie przed takim szczurkiem nic się nie ukryje... - Zaśmiał się dość przyjaźnie i poklepał mnie po ramieniu. - Chciałem cię prosić, żebyś była dla niej teraz bardziej wyrozumiała niż zwykle... 
- Ja? Ja mam być wyrozumiała dla kobiety, która nie przyznaje się do bycia moją matką? - Zapytałam z wyższością, a brązowowłosy dość mocno się zdziwił. - No niestety, takie jest życie. Jeśli wy nie będziecie mnie traktować jak człowiek tylko jak zwierze, to przykro mi bardzo, ale ja nie będę się podporządkowywać. Zauważ tato, że nawet w twoim ostatnim zdaniu padła obelga "taki szczurek" może i pieszczotliwie, ale jednak przekaz taki sam! - Skończyłam swój wywód, obróciłam się na pięcie i ruszyłam po schodach na górę do swojego pokoju, zostawiając ojca w szoku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz