wyszukiwanie blogów

piątek, 30 sierpnia 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.



Autor: Grace Wolf

Rozdział 2
Fragment:
Ktoś jękną z drugiego końca pokoju. Sakura wyprostowała się gwałtownie, zabierając zimną strukturę stetoskopu z klatki piersiowej jednego z mężczyzn. Rozejrzała się po pomieszczeniu z przestrachem zatrzymując wzrok na wijącym się z bólu chłopaku z blond czupryną. Podeszła do niego szybkim krokiem, nie wyjmując z uszu słuchawek urządzenia. Dłonią złapała za jego ramię i przycisnęła do twardego materaca łóżka. Nie protestował; wyglądał jakby nie miał na to siły. Był blady a jego skóra pokryła się kroplami potu. Sakura przyłożyła głowicę do klatki piersiowej chłopaka uważnie wsłuchując się w bicie jego serca. Było regularne, lecz przyspieszone. Różowo-włosa otarła szybko pot z czoła i zsunęła słuchawki stetoskopu na szyje. Pomimo natłoku pacjentów, rozpoznawała chłopaka; w końcu wyleczyła go kilkanaście minut temu. Zatem co poszło nie tak?




Autor: Yuki Boshi

013
Fragment:
- Może ja się teraz pośmieję? - zapytałam sarkastycznie.- Co masz na swoje usprawiedliwienie... Karin.
Spojrzała na mnie z lękiem w oczach.
- Ss skąt mmnie zznasz? - zapytała przestraszona.
- Ah, widzisz Karin, znam cię troszkę jednak nie za bardzo - uśmiechnęłam się wrednie.
Nie zamierzałam jej nic zrobić z włosami, ponieważ nie warto; odrosną, jednak wkurzał mnie fakt, że tak bardzo wierzyła w tego swojego Sasuke-kuna. Brrr aż mnie ciarki przeszły.
Uśmiechnęłam się słodko.
- Teraz może powiesz mi co robi twój kochanek? Ah zapomniałam ty go nie masz i nigdy nie miałaś a tak bardzo go kochałaś.
Spojrzała na mnie z rozszerzonymi i przerażonymi oczami.
- ,,Gdzie się podział mój Saske-kun, który uratował mnie przed niedźwiedziem?’’ - Zaczęłam się śmiać.
- Co... Co masz nnna myśli?
- Hmmm - puściłam jej włosy i przywiązałam ją do ściany. Przyłożyłam sobie palec do brody i zaczęłam rozmyślać. - Może powinnam powoli, powolutku zacząć odcinać ci każdą część ciała? - zapytałam niby od niechcenia, jednak mój ton głosu zdradzał podniecenie na samą myśl o torturowaniu jej...




Autor: Amane

3.Maska
Fragment:
-Uchiha, zachowujesz się jak dziecko – stwierdziłam pogodnie, obracając się w jego stronę i wyciągając do niego dłoń z szampanem. Nie wyczułam w niej żadnej niebezpiecznej woni, wręcz przeciwnie; zapowiadał się całkiem przedni trunek. – Proszę.
Spojrzał na mnie potępiająco.
-Nie mów, że jesteś abstynentem – wywróciłam z udawaną rozpaczą oczami, ignorując jednocześnie pogardliwy wzrok jakiejś Szeptaczki, która przechodziła obok. Cóż, musiałam to przyznać, byłam najbardziej „rozebraną” osobą w tej sali, co zdecydowaną większość konserwatywnego Bractwa raczej gorszyło. Czyli osiągnęłam zamierzony efekt. – Inaczej nie przetrwasz tego wszystkiego, uwierz mi.
-Mam się upić? – zapytał cicho z kpiną w głosie, ale zdecydował się przyjąć alkohol z kwaśną miną. Patrzyłam z zawadiackim uśmiechem, jak przykłada szkło do ust i upija jeden łyk. Przez chwilę na jego bladej twarzy odmalowało się zaskoczenie, jednak szybko je zakrył. Dobrze wiedziałam, co mu chodziło po głowie; zdziwił się, że owy szampan jest taki smaczny. Ta, ardeński alkohol. Jeżeli jest jakaś rzecz, na której Szeptacze się znają, to właśnie na tym.
-To raczej nie byłoby mile widziane – odparłam na jego poprzednie pytanie. – Ale jak dla mnie nie ma sprawy, możesz nawet zaliczyć zgona. Zaniosę cię do domu na własnych barkach – zadeklarowałam z drwiącym uśmiechem.




Autor: Ayu-Chan

Rozdział 14 W którym Cień dostarcza wiadomość...
Fragment:
Uzumaki podniósł się z posadzki i usiadł na skraju sofy, ciągle z fascynacją przyglądając się przybyszowi - połyskującym, czarnym piórom oraz ciemnym oczom, które iskrzyły się w świetle słońca niczym dwa, małe węgliki.
- Jest przepiękny - wyszeptał z zachwytem blondyn.
- Tylko z wyglądu - mruknął Sasuke, zajmując miejsce przy boku lekarza. Widząc zaskoczenie Naruto, dodał: - Ma paskudne usposobienie. Tylko wobec mojego brata wykazuje się uczuciami. Innych traktuje z wyraźną wrogością - szczypie i drapie pazurami. Mnie szczególnie nienawidzi. Nie ukrywam, że ze wzajemnością.
Ptak wydał z siebie obrażony, gardłowy okrzyk. Wycelował uderzenie dzioba w rękę Potomka Nocy, którą ten zdążył cofnąć przed ciosem.
- A nie mówiłem?! - syknął Uchiha. - Opierzony potwór! Już od dawna mam ochotę oddać go ludziom, aby przerobili go na rosół!
Błękitnooki wiedział, że powinien zachować powagę, ale spoglądając na rozwścieczoną twarz Potomka Nocy oraz przysłuchując się gniewnym pohukiwaniom kruka, nie zdołał się powstrzymać - wybuchnął nagłym śmiechem, który nieudolnie próbował zamaskować kaszlem.
- Co cię tak bawi?! - syknął wampir, z oburzeniem przyglądając się rozbawionemu blondynowi.
- Nic takiego - odparł Uzumaki, zakrywając dłonią obnażone zęby. - Wiesz, nie gotujemy rosołu z kruka. Do tego używamy mięsa kur, kaczek lub gęsi.
Sasuke wymamrotał odpowiedź pod nosem, lecz wypowiadał słowa tak cicho, iż Naruto nie zdołał ich od siebie odróżnić. Jednakże po tonie poznał, że Uchiha nie był zadowolony zwróceniem mu uwagi, co jedynie wywołało potężniejszą wesołość lekarza. Przyglądając się stanowi chłopaka, Potomek Nocy pokręcił głową z dezaprobatą, lecz po chwili jego rysy twarzy się rozluźniły, a kąciki ust nieznacznie uniosły.




Autor: Yuki Uzumaki (dawniej Nekozawa)

Rozdział 3 "Sprostać oczekiwaniom klanu Mashiba"
Fragment:
- Jasne. Również jestem jedynaczką i straciłam rodziców. Wychowują mnie: Kakashi Hatake i Ayame Miyake. Moim marzeniem jest stać się taka jak Tsunade-sama! Uwielbiam lody, ramen, herbatę i czytać. Lubię koty, zapach lasu o poranku, pić mleko z rana, patrzeć godzinami w gwiazdy – opowiedziała.
- Daremne, a to marzenie zniknie, kiedy poznasz ból - powiedział Kenta.
Yuki wstała i uderzyła dłońmi o stół. Na szczęście nic się nie wylało ani się nie rozwalił.
- Słuchaj uważnie! Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake. I wbiję ci do głowy, że marzenia nie umierają! – krzyknęła.
Wszyscy wpatrywali się w nią z lekkim przerażeniem i zaciekawieniem.
- Sprostam oczekiwaniom twoim, jak i twojego klanu! – dalej mówiła podniesionym głosem.




Autor: ermentiss xo

Rozdział 3 - Ponowne spotkania kończą się krwawo
Fragment:
Podchodzę trzy kroki bliżej i zamieram w przerażeniu. Cień okazuje się lepiącą, szkarłatną krwią. Bo dziewczynka, która wygląda nie więcej niż na siedem lat, nie ma połowy ciała.
- Co… - mój głos brzmi jak szept, który łamie się pod wpływem niechcianych emocji. – Co ci się stało?
Mimo obrzydzenia przyklękam obok łysego dziecka, którego oczy wyrażają czyste szaleństwo. Wyciąga w moją stronę drobną rączkę i zaciska ją na moim nadgarstku. Jest tak lodowata, że przechodzą mnie niekontrolowane dreszcze.
- Nie ma czasu… - przy każdym wydechu dziecka słyszę, jak jego kości wydają obrzydliwe dźwięki. – Wszystko stracone… On nadchodzi…
Nagle przewraca się na plecy i wydaje z siebie przepełniony bólem krzyk. Odskakuję jak oparzona, przyciskając dłonie do klatki piersiowej. Kiedy z oczu dziewczynki zaczyna wypływać bulgocząca, czarna ciecz czuję, jak moje wnętrzności chcą wydobyć się na zewnątrz.
- Kto nadchodzi? – krzyczę, z wściekłością ocierając dłońmi mokre od łez policzki. – Kto ci to zrobił?!
Ale gdy dziewczynka otwiera spierzchnięte wargi, wstrząsa nią okropny szloch, a drobne ciałko zastyga w bezruchu. Przez chwilę wydaje mi się, że widzę jej ducha, który unosi się ku ciemnemu niebu, ale okazuje się, że to tylko ta nieznośna mgła.
I nagle wszystkie światła gasną, a powietrze robi się ciężkie. Zaczynam kaszleć.
 Duszę się. Zaciskam splamione krwią dłonie na m
iebie ostatni, płaczliwy krzyk, a potem rzucam się na ziemię.


Autor: Dusty

Rozdział 5: Plotki i wrogowie.
Fragment:
- A z jakiej wioski pochodzisz? - Już wcześniej zauważył, że jego partner nie nosił ochraniacza z symbolem wioski. Z tym, że zawsze mógł zostawić go w pokoju lub mieć w miejscu, którego nie widać spod płaszcza. Lecz to byłoby akurat głupie...
- Z żadnej – odpowiedział natychmiast. Jego głos był w tym momencie stanowczy i... wrogi. To zdarzyło się po raz pierwszy odkąd go poznał.
- Z żadnej? - dopytywał się Hidan. Był ciekawy co stało za dobitnością jego wypowiedzi.
- Tak – powiedział tylko i na tym zakończył całe zdanie.
Jashinista odczekał jeszcze chwilę, ale nic nie wskazywało na to, by tamten miał kontynuować. Postanowił zapytać więc o coś innego, co interesowało go równie mocno. Tym razem jednak, postarał się być ostrożniejszy i zanim zadał pytanie, dobrze sobie wszystko przemyślał, by znowu nie zostać zbytym półsłówkami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz