wyszukiwanie blogów

piątek, 22 listopada 2013

Lapidarium Nowych Rozdziałów.


Mamy piątek, więc pora na kolejne "Lapidarium Nowych Rozdziałów". 
Sprawdźcie, może na którymś z waszych ulubionych blogów pojawiło się coś nowego! :)


Autor: Tsuki

BAKA: ROZDZIAŁ 16
Fragment:
Zerknąłem na ekran i jęknąłem rozpaczliwie. Chwila refleksji kosztowała mnie kolejny napływ narzekań Keiko i zapewnień, że ona na pewno byłaby lepszą mamą! Nie będzie wpierdalać się w sprawy swoich dzieci i w ogóle! Prychnąłem pod nosem i uśmiechnąłem się krzywo na to stwierdzenia. Biedna, skrzywdzona przez życie dziewczynka, hm? Teraz już całkowicie odechciało mi się z nią gadać. Bo przecież, cholera, ma rodziców, którzy się o nią martwią! Moi mają mnie w dupie! Doprawdy, nie mam ochoty wysłuchiwać żaleń jakiejś gówniary, bo jej starsi się nią interesują i chcą wiedzieć, czy przypadkiem nie dzieje jej się jakaś krzywda. A taki Akasuna? On to ma dopiero przesrane…
Moje myśli odbiegły na moment w stronę chłopaka. No co ja poradzę, że jestem ciekawski i jak ktoś nie chce o czymś gadać, to ja automatycznie muszę to wiedzieć? Zastanawiało mnie, czy zawsze był taki… Oschły i nieprzystępny, czy dopiero po tym. I nigdy jeszcze nie widziałem, żeby miał na sobie inny kolor ubrań, niż czarny. Jasne, rozumiem - o gustach się nie dyskutuje, może po prostu lubi taki styl. Chociaż teraz zacząłem się zastanawiać, czy to aby nie jest jakaś żałoba, czy coś. A jeśli tak, to czemu tak długo? Myślałem, że znam go dość dobrze, po tych ciągłych sprzeczkach i wszystkich tych zajęciach grupowych, na których wielokrotnie musieliśmy opowiadać o sobie. Teraz trafiło do mnie, że tak naprawdę nie wiedziałem o nim kompletnie nic. A ja nienawidziłem niewiedzy.



Autor: Radhika Murai

Rozdział 1 "Wszystko, co było i jest, zaczęło się od..."
Fragment:
- Spóźniają się. - powiedziała głośno w przestrzeń. Chłopcy popatrzyli na nią, zdziwieni twardymi nutami w jej głosie. Cóż, Aishwarya nie należała do cierpliwych lub pokornych dzieci. Była rozwydrzonym do granic możliwości bachorem, jak mawiała Shizune, o przekornych oczach, w których właśnie błyszczały iskierki gniewu. Dziewczynka zacisnęła rączki w piąstki i pogroziła niewidzialnemu przeciwnikowi.
- Już ja im dam. Dziś jest Ten dzień a oni się spóźniają. - położyła nacisk na słowo "ten", chcąc je wyraźnie zaakcentować. Blond włosy chłopiec spojrzał na nią lazurowymi tęczówkami z zainteresowaniem.
- Jaki dzień? - zapytał. Aishwarya odwróciła się w jego stronę z szeroko otwartymi oczami, jakby nie rozumiała pytania. Czarnowłosy chłopak o łobuzierskim spojrzeniu czarnych oczu uśmiechnął się, ukazując dwa urocze dołeczki w policzkach.
-Dzień, w którym zostanę w końcu laotong!




Autor: Liv-cchi

*one-shot* - Seme i uke z drużyny
Fragment:
- Sasuke, podaj ! - Krzyk rozniósł się po hali sportowej, a następnie wmieszał się w krzyki i piski ludzi z trybun.
Brunet gwałtownie obrócił się, lekko ugiął się na nogach i rzucił piłkę pod nogami chłopaka z przeciwnej drużyny. Naruto momentalnie pojawił się za przeciwnikiem, przejął piłkę i wyskoczył do góry. Wypuścił piłkę z rąk, a ona idealnie i z wielką precyzją przeleciała przez kawałek boiska, a następnie wpadła w sam środek kosza. Po całej sali rozniosły się gwizdek oznaczający koniec meczu, a następnie krzyki i brawa. Cała drużyna zleciała się do blondyna, wzięli go na ręce i zaczęli podrzucać do góry wiwatując na jego cześć. Sasuke przetarł czoło patrząc na nich, uniósł delikatnie kącik ust i ruszył w stronę drzwi prowadzących do szatni.



Autor: Hana-chan

Rozdział 9
Fragment:
Minęło kilka dni odkąd moje relacje z Uchihą się zmieniły. Pamiętacie tamten dzień kiedy toczyłam się do pokoju? To nie Itachi mnie zaniósł, a był nim Kisame. Przez te dni wiele się wydarzyło w organizacji. Dwa dni temu Pein dowiedział się o śmierci blondyna, jego zabójcą nie był kto inny jak młodszy Uchiha. Siedziałam w pokoju odpalając papierosa za papierosem, był środek nocy, a ja za godzinę miałam wyruszyć na spotkanie starszego Uchihy z młodszym. Denerwowałam się, cholernie. W organizacji byłam sama z Tobim, Pein wraz z Konan wyruszyli na tajną misję. Nikt z nas nie wiedział na jaką, nie było ich już kilka dni. To była dobra okazja na wymknięcie się z siedziby. Spojrzałam na drzwi. Poczułam czyjąś obecność za nimi, zmrużyłam oczy gasząc papierosa w popielniczce. Nie mogłam rozpoznać czakry. Intruz? Westchnęłam i przymknęłam oczy, znalazłam się za drzwiami pokoju wbijając kunai przez ciało mężczyzny. Moja ręka wraz z kunaiem przeniknęła przez jego ciało. Duch?! Odwrócił się powoli w moją stronę, dostrzegłam pomarańczową maskę i zostałam kopnięta w brzuch po czym odleciałam kilka metrów uderzając o ścianę. Chłopak zbliżał się do mnie, a ja podnosiłam się powoli z ziemi opierając o ścianę.
- Co ty wyprawiasz? - warknęłam zła.



Autor: Melodi Hitsume

Rozdział 14. Ostatnia szansa.
Fragment:
[...]Dalej wpatrywałem się w każde ruchy dziewczyn. Chciałem rozgryźć, która obięła prowadzenie, ale wszystko było tak tajnie wykonane, że moje myśli były całkowicie zagmatwane...
Zauważyłem, jak Alice wykonuje pieczęcie, następnie wskakując w "wir". Odważne posunięcie... Przeszło mi przez myśl, kiedy wszystkie motyle, które tworzyły tornado zmieniły się w cienkie i ostre igły. W środku poczułem, jak moje ciało chce ruszyć do przodu i zatrzymać ją, chociaż nie mam pewności, że to co robi jest niebezpieczne... Starałem się uspokoić... Tak jak kiedyś musiałem, gdy wyrzuciłem Alice z Akatsuki. Czemu ona chce wrócić...
Drgnąłem kiedy zauważyłem jak wszystkie igły poleciały wprost na nie... Sayuri jakoś udało się uniknąć niektórych ostrzy, ale większość zraniły ją, co znaczy, że Alice wygrała, ale... Jej całe ciało było na wylot przebite... Z każdego miejsca wylewała się krew. Dookoła siebie czułem zapach jej perfum połączony z zapachem świeżej cieczy. Twarz... Piękna i idealna, teraz zmasakrowana... Poczułem, jak serce zaczęło mi mocniej bić, a ręce same wprawiały się w ruch. Widok jej bezwładnie opadającego ciała był... Czymś czego nigdy nie chciałbym widzieć.



Autor: Mrs Pe

13
Fragment:
Ty nie masz koleżanek?- zapytał ze złością. Nie mogłam się doczekać kazania w domu, jak przyjdzie podpity oczywiście.- Idź do domu, a nie jak żul, pod sklepem sobie siedzisz, ogarnij się, a nie plątasz się ze starszymi od siebie.
I tak by trwał jego wykład, gdyby nie Juugo, który próbował go jakoś przekonać, że przecież nic się nie dzieje.
- Nie ty tu decydujesz.- odwrócił się od niego na pięcie po czym skierował się w stronę Uchihy.- Możesz ją odprowadzić? Tylko tobie ufam z tej całej gromady…
Boże! Co za obora! Nie, sama bym na pewno nie trafiła do domu bo mieszkam na pieprzonym krańcu świata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz