wyszukiwanie blogów

środa, 8 sierpnia 2018

Lapidarium nowych rozdziałów

29.VI — 08.VIII



Autor: Erroay von Uchiha
01. Co się dzieje, kiedy ludzie się lubią?
– To co, masz ochotę na spacer?
Mały pokiwał głową i pobiegł włożyć buty, a ja powiadomiłem sympatyczną opiekunkę, że porywam go na jakiś czas. Miałem już nawet fantastyczny pomysł, dokąd pójdziemy. Wróć, mój żołądek miał pomysł. Jako dzieciak żywiłem się głównie zupkami instant i nic się od tego czasu nie zmieniło. No, może przybyło mi kilka książek kucharskich, ale po całym dniu kartkowania raportów, podań i innych ściśle tajnych dokumentów, przeglądanie przepisów wcale nie jawiło mi się przyjemniej. Po wyjściu z biura omijałem szerokim łukiem wszystko, co miało literki.
– Co powiesz na… ramen? – spytałem, poprawiając malcowi czapkę.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, uderzyło w nas zimne, wilgotne powietrze. Taichi zadrżał, naciągnął czapkę mocniej na uszy i chwycił mnie za rękę.
– Czy ramen, to nie ulubione danie pana Hokage?
– Mhm, a chciałbyś zjeść w ulubionej knajpie Hokage?
– Pana Hokage – poprawił mnie chłopiec. – Pani Mikoto mówi, że trzeba do niego mówić Wielmożny. Albo Czcigodny.
Pani Mikoto. Kolejny powód, dla którego wszystko zawsze i wszędzie kojarzyło mi się z Uchihą. Jego matka miała tak na imię i chyba by się zjeżył, gdyby poznał kobietę o takim samym imieniu. Albo ją z miejsca zamordował, cholera go wie.
– A ty, Taichi, chciałbyś, żeby zwracano się do ciebie Wielmożny?
Maluch pokręcił intensywnie głową. Czapka przysłaniała mu widoczność, dlatego pociągnąłem ją trochę do góry, żeby odsłonić mu oczy.

Autor: Blue_Bell
[SaiIno] Sea sounds
Uśmiechnęła się, gdy Sai usiadł prosto i objął ją ręką. W ciągu ostatnich miesięcy jego ramiona były jej ulubionym miejscem. Przytulając do niego swoją głowę, mogła usłyszeć jego oddech, poczuć bicie serca i ciepło ciała. Ilekroć byli razem, czuła się połączona z nim w sposób, który był dla niej wyjątkowy.

Autor: Kaori Fukao
[10e]. Punkt widzenia, rozdział piąty 
— Sasuke — wychrypiałam. — Ja..
— Wiem — wyszeptał, ledwo poruszając ustami. Zrobił krok w moją stronę, ale tym razem nie zamierzałam uciekać. On natomiast powoli uniósł ręce i chwycił rogi kurtki, którą miałam na sobie. Zapiął ją, aż po sam koniec, założył mi na głowę kaptur, a potem nie powiedział tego, na co zawsze czekałam. Ale jego wyznanie i tak sprawiło, że nogi się pode mną ugięły.

Autor: Adaline
11. Find your confidence, lead with love... the rest will follow.
– Gdzie jedziemy? – zapytałam po paru minutach milczenia, nerwowo bawiąc się palcami.
– Niespodzianka – rzekł tajemniczo, a w jego kącikach mogłam dostrzec lekkie dołeczki. Uwielbiałam je. Mimowolnie również się uśmiechnęłam i nie myśląc długo, delikatnie położyłam swoją dłoń na dłoni Sasuke, którą trzymał na skrzyni biegów. W głębi serca chciało mi się śmiać z samej siebie, bo przecież przez ostatni czas dochodziło między nami do bardziej intymnych sytuacji niż stykanie się dłońmi. Czarnowłosy spojrzał na mnie kątem oka, by po chwili zgrabnie chwycić moją rękę i zamknąć w delikatnym uścisku.

Autor: Yakiimo
IV. Between now or never
— Mam niecałe dwadzieścia cztery godziny na wyspanie się i skontaktowanie z tym przemytnikiem. Pomożesz mi, czy mam zacząć działać na własną rękę? — warknął do słuchawki. 
Sasuke westchnął przeciągle i ściszył głos.
— Przez kilka tygodni obserwowali go moi ludzie. Ma jakieś lokum w Ginzie, ale często wyjeżdżał do Yokohamy, więc najpierw uderzyłbym właśnie tam. Nazywa się Urashiki. Wygląd sprawdzisz sobie w aktach. Nieprzyjemny typ, radziłbym uważać. 
— Dla kogo pracował?
— Nie wiem. Przez całą odsiadkę mówił, że jeśli piśnie słowo, ktoś go dopadnie. 
— Czyli to jego szefa powinienem się bać — mruknął. 
— W rzeczy samej. Miej oczy szeroko otwarte. I lepiej nie pokazuj się z tarczą. 
— Jasne… Nie daj się zabić, Sasuke. 
— Jeśli się zjawią, przekażę im od ciebie pozdrowienia. — Zaśmiał się krótko. 
— Powiedz, że po nich idę. To wystarczy.

Autor: Yorumi Nateko
Przeszłości nie da się wymazać cz.6
Sasuke raz po raz posyłał mi na przemian uspokajające i ostrzegawcze spojrzenia, jakby nie mógł się zdecydować, czy mnie zrugać czy wesprzeć. Sama nie wiedziałam co było lepsze. Zresztą sytuacji nie poprawiała wcale nasza chwilowa separacja. W obawie przed jakimikolwiek zapisami z kamer spotykaliśmy się jedynie w szkole i na próbach, z czego to pierwsze ograniczało się do siedzenia w jednej ławce. W dodatku próby pod czujnym okiem Saia wcale nie stwarzały warunków do szczerej rozmowy.
Mogłam jedynie liczyć na to, że wskazówki Uzumakiego wystarczą nam na ten wieczór. Nie, nie, poprawka. Musiały nam wystarczyć.

Autor: Temira 
30. Pogrzebowy całun 
Podróż trwała już kilka godzin. I generalnie byłoby to nawet męczące, gdyby nie to, że zarówno ja, jak i Shikamaru podświadomie opóźnialiśmy trasę. Robiliśmy to bez jakiegokolwiek porozumienia, intuicyjnie. 
Tak po prostu. 
Ja miałam nadzieje, że ktoś jeszcze zagrodzi mi drogę i powie “Nigdzie nie idziesz! Wracasz do wioski!”, Shikamaru zaś najwyraźniej liczył na przybycie jastrzębia, który równie optymistycznie powiadomi nas, że Kakashi wybiera jednak wojnę. I że możemy zawracać. 
Jak można sobie wyobrazić, nic takiego się jednak nie wydarzyło i gdy w końcu gdzieś w oddali dojrzeliśmy mury osady klanu Utau, oboje wymieniliśmy umęczone spojrzenia. 
Tam właśnie znajduje się moje piekło, pomyślałam, po czym niechętnie ruszyłam przed siebie. 
Ku mojemu zdziwieniu Shikamaru nie dotrzymał mi kroku, dalej stał w tym samym miejscu. 
Zatrzymałam się więc i obróciłam, posyłając mu niepewne spojrzenie. 
- Dalej nie mogę ci towarzyszyć. - orzekł, wkładając ręce do kieszeni i odwracając wzrok. Było coś osobliwego w jego zachowaniu, jakby przeżywał to na swój nienachalny, własny sposób. - Obawiam się, że mogłoby mi się nagle zechcieć wszcząć upierdliwą bijatykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz