27.III — 01.V
Autor: Temira SS
Bezdroża niezgodności
- Co proszę? - Jego słowa oraz postawa zdradzały pogardę i wstręt - Chyba nie zrozumiałem.
- Co tylko dowodzi temu, że nie dorosłeś jeszcze do tego, by nazywać się prawdziwym funkcjonariuszem, wysłannikiem prawa. Prawa, Sasuke, nie obłudy i samowoli na które daje zezwolenie nasz ojciec. Otóż, mój mały porywczy braciszku, o grupach ludzi zamieszkujących okoliczne lasy musisz wiedzieć tyle, że nie pragną oni ani rewolucji, ani władzy. Żyją swoim życiem, prowadzą własne uprawy, handel, wymianę usług. To zwykłe rodziny którym nie odpowiadało trwanie pod wieczystą kontrolą Klanu Uchiha.
- I ty śmiesz nazywać się pierworodnym synem Władcy Klanu oraz Hokage Wioski Liścia?! - Oburzenie Sasuke nie potrafiąc znaleźć ujścia w słowach, odzwierciedlało się na jego ściągniętej w gniewie twarzy oraz spiętej postawie. Wstał, przewracając krzesło i zbliżył się do biurka, przy którym zasiadał Itachi. Ilustrował twarz brata w skupieniu, doszukując się na niej
najmniejszej oznaki żalu czy cienia wstydu. W jego kamiennym obliczu odnalazł jednak jedynie upór i dumę.
Autor: Temira SS
Epilog
Westchnęła, choć dźwięk ten całkowicie zginął wśród złowieszczych świstów wiatru. Leżący na barkach, ocieplany płaszcz w kolorze mocnej czerni stłumił gest opadających bezsilnie ramion.
Stała bez ruchu, pośrodku pustkowia które napawało ją wyjątkową melancholią i żalem; posucha którą miała w głowie współgrała z ogromną dziurą, od lat widniejącą w sercu. Zrobiła głęboki wdech, wyczulając zmysł.
Tak. Zapewne miała rację. Zapach tego miejsca był jej znajomy - pachniał niczym stracone szanse, jak przetarte i zgubione bez śladu lata i nadzieje.
Czując w sobie narastającą rozpacz, bezsilnie zacisnęła dłonie a wtedy...
- Ał, mamusiu! Zgniatasz mi rączkę!
Natychmiast rozluźniła uścisk, bezwonnie spoglądając w dół, na istotę której czyste, niezmącone skazą oczy całkiem podobne wyrazem do spojrzenia niej samej sprzed lat, patrzyły wprost na nią, nieco się dziwując. Dziecięca buźka wyrażała powagę
Autor: Sayuri Shirai
Gosposia – Rozdział 27.
Sayuri próbowała skupić się na równomiernym oddychaniu. Jej myśli pędziły jak oszalałe, odkąd wpadł tu klon Kankuro. Wiedziała, że to prędzej czy później musiało się wydarzyć, ale… Dlaczego tak szybko? Jakby Temari nie mogła być ślepa jeszcze parę dekad.
Autor: Kita (北)
ROZDZIAŁ XXVIII
"A więc on się nie spieszył. Przyszedł do niej, wspomógł, dał oparcie niczego w zamian nie wymagając. Wszystko ma jednak swoją cenę. W tym wypadku Kapłan siał ciche i dyskretne zniszczenie wśród jej ludzi, którego ona nie była świadoma. Cudownie. Niejako dał jej ultimatum. Musiała w końcu podjąć decyzję czy zostanie z nim, czy też nie. Miała całe lata na podjęcie ów decyzji, ale teraz miarka się przebrała i koniec z tą pasywną postawą. Demon zgrywał cierpliwego, miłosiernego Jizo, ale powoli zaczynał tracić cierpliwość. To tłumaczyło wszystkie jego zmiany w ostatnim czasie. Trzeba było wybrać jedną z opcji. W określonym czasie, gdyż inaczej jej krewni mogli zacząć cierpieć z powodu jej niezdecydowania.
Michio stwierdził, że prawdopodobnie potrzeba byłoby cudu, żeby wyprosić Isamiego z ich domu. I w sumie miał rację. Kiedy spoglądała tak na niego, wiedziała, że on nie odejdzie z własnej woli. Nie, póki nie da mu odpowiedzi. Mimo iż on wciąż nie zapytał. Znając jego przebiegłość i zdolności obserwacyjne zapyta dopiero, kiedy będzie już niemal pewien, że narzeczona mu nie odmówi. Szczwany lis.
Zagryzła wewnętrzną stronę policzka. A więc kuzyn w istocie oczekiwał od niej dokonania następnego cudu nie bacząc na absurdalność swojego wymagania. Kazał jej pozbyć się Kapłana, a jednocześnie pozostać na stołku, który obecnie okupywała. Problem polegał jednak na tym, że wszystko wskazywało na to, że tylko jedna z tych opcji była dostępna. Wóz albo przewóz. Siwy demon zdawał się mieć jednak rację. Im więcej robisz dla innych, tym więcej oni potem od ciebie oczekują. Aż z czasem zaczynają wymagać nawet niemożliwego. To się nazywa sprawiedliwość. Masz tu psie w podzięce za twoją wierność i oddanie!
Westchnęła ciężko.
- Szarlatan - wyzwała mężczyznę, krzyżując ręce na piersi.
- Tylko demon, skarbie - zapewnił z promiennym uśmiechem na ustach, po czym ponownie przyciągnął ją do siebie, tym razem do pocałunku."
Autor: Berieal Shinzoku
XVI. Krucza Miłość
- Czym mam się zająć? - Hatake wyrwał ją z zamyślenia, gdy cisza zaczęła się dłużyć.
- Chciałam cię prosić, abyś zajął się sprawą pieczęci nałożonej na Itachiego Uchihę – odparła, patrząc jak na obliczu mężczyzny maluje się totalny szok i dezorientacja.
- Że co? Kiedy go złapaliście? - spytał, czując się totalnie zagubiony.
Nic o jego schwytaniu nie było wiadomo, a przecież pochwycenie takiej rangi zbrodniarza na pewno odbijałoby się echem w tym świecie. Byłoby to na pewno swego rodzaju fenomenem.
Autor: Erroay von Uchiha
12. Jak za starych dobrych czasów
– Dobra, Naruto, chyba musimy poważnie porozmawiać.
– O co chodzi? – spytałem, czytając zaproszenie na otwarcie jakiejś nowej knajpy. Nie no, fajnie, lubiłem pokazywać się publicznie i rozmawiać z ludźmi, ale nie miałem czasu chodzić na otwarcie każdego lokalu w Konoha. Szkoda, zmarnuje się.
– Pytanie jest proste i oczekuję prostej odpowiedzi: co spodziewałeś się zobaczyć na tej płycie?
Drgnąłem.
– Nic – odpowiedziałem, być może odrobinę za szybko. Shikamaru zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie. – To znaczy nic konkretnego. Od rana mam po prostu same złe doświadczenia…
– Co masz na myśli?
Sięgnąłem do kieszeni po wewnętrznej stronie bluzy i wyjąłem list, który zostawił Kazuo. Bez słowa przesunąłem go w stronę Nary.
– Czytaj.
Autor: Odnajdź mnie w mroku
18. Pierwsze dni zimy
Sasuke wydał z siebie cichy jęk i schował twarz w dłoniach. Wczorajsza noc była najgorsza. Naprawdę słyszał swojego ojca. Było to równie rzeczywiste, jak chłód mroźnego powietrza, które właśnie czuł na własnej skórze. Jak miał od tego uciec? Jak miał się bronić, przed czymś, co nie istniało? Czy to sharingan mieszało mu w głowie, czy jego choroba nie miała najmniejszego powiązania z rodzinnym dojutsu? Czuł się bezbronny, kiedy nie miał nad sobą kontroli.
Autor: Sayuri7
— Wybacz, ale zabłądziłam na ścieżce życia. Czy mogę tu chwile odpocząć?
— Co więcej, pomogę ci się odnaleźć. — Wesoły śmiech Kakashiego dotarł do jej uszu. — Wiesz, mam w tym niezłe doświadczenie.
Na stole przed nim stała niewielka szklanka wypełniona przejrzystą cieczą.
— Czym się trujesz, Hokage-sama? — zapytała.
— Rum i przestań tak mnie nazywać. Myślałem, że już dawno to uzgodniliśmy. Pamiętaj, że za porzucenie mojego tytułu dostałaś dwa tygodnie wolnego.
Autor: Kao Bae
2. Oczy białe jak śnieg
- SASUKE JESTEŚ NAJLEPSZY!
- AKIKO DAJESZ!
Nie zwracała uwagi na krzyki, mimo, że wydawały się dla niej irytujące. Musiała wygrać.
Tym razem Sasuke nie zamierzał czekać.
Zaczął oddawać ciosy. Były zdecydowanie silne ale była już przygotowana na taką ewentualność.
Broniła się jak najlepiej mogła
Stało się coś, czego nie chciała. Nagle się potknęła i straciła równowagę. Widziała uśmiech zwycięstwa Sasuke.
To ją rozzłościło.
Szybko przybrała stabilną pozycję. Zdążyła złapać rękę Sasuke i powaliła go na ziemię. Usiadła na nim uniemożliwiając mu wstanie.
Autor: Blue_Bell
23. throw the bowling ball
Haruno wyszeptała coś pod nosem ledwo słyszalnie i zacisnęła mocno powieki. Odchyliłem głowę w próbie odcięcia się od wszystkiego na kilka chwil. Bez skutku. Wciąż miałem przed oczami scenę, w której niechętnie brałem udział.
Autor: Whiskey Princess
List 1~
Wtedy gdy niechcący wpadłam na Ciebie po raz pierwszy miałam okazję spojrzeć Ci w oczy. Były hipnotyzujące. Gdy spojrzałam w nie wszystko co było wokół nas przestało istnieć. Istniały tylko one i nic innego. Zapomniałam wtedy, gdzie jesteśmy.
Autor: Okeyla
rozdział 2
Otulił się swoimi ramionami, a sam bezwiednie zaczął się kołysać w przód i w tył.
— Cisza już zastała nas — zanucił, nie zwróciwszy uwagi na zaczepiającą go łapę psa.
Czuł krew. Dużo krwi.
— Wiatr mknie przez las.
Słyszał krzyki. Głośne.
Autor: Gemi Ni
10
— To ty z naszej trójki jesteś najbardziej samotny — wyszeptała, mocniej wciskając twarz w mój brzuch. Rozszerzyłem oczy, próbując zaakceptować jej słowa. — Mimo wszystko żyłyśmy we dwie i zawsze starałyśmy się siebie wspierać. Nawet jeśli nie pomagało. — Począłem głaskać ją po miękkich włosach. — Dlatego proszę cię, zrób coś pierwszy raz dla siebie. Nie patrz na mnie i na mamę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz